"Frog" wpadł w ręce policji na Bemowie w środę około godziny 21. Do zatrzymania doszło, gdy policjanci zatrzymali do kontroli sportowe porsche. Wtedy wyszło na jaw, że za jego kierownicą siedzi Robert N. Mężczyzna znany z szaleńczych rajdów po ulicach Warszawy miał na koncie ponad 100 wykroczeń i zasądzony zakaz prowadzenia pojazdów obowiązujący do 2019 roku. Wszczęte przeciwko niemu śledztwo zakończyło się aktem oskarżenia o sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy drogowej.
Po zatrzymaniu funkcjonariusze uniemożliwili mężczyźnie dalszą jazdę, a jego samochód został odholowany. Policja poinformowała, że z zatrzymanym 28-latkiem będą prowadzone czynności wyjaśniające.
- Osoba, która wsiada za kółko za zasądzonym zakazem prowadzenia pojazdów wykazuje się wyraźnym lekceważeniem przepisów prawa - komentowała Marta Sulkowska z komendy policji na Woli.
Dzień po zatrzymaniu "Frog" postanowił skomentować sprawę w mediach społecznościowych. "Stało się" - napisał na swoim Facebooku, komentując okoliczności swojego zatrzymania.
W zamieszczonym przez siebie poście "Frog" twierdzi, że "zasadniczo samochodem nie jeździ", o czym dobrze wiedzą jego bliscy i znajomi. Jak dodaje, nałożony na niego zakaz sądowy za szaleńczą jazdę ulicami Warszawy uprzykrza mu życie każdego dnia.
"Stosy wyrzeczeń i kompromisów odbierają mi radość każdego dnia" - komentuje.
N. dodaje., że po środowym zatrzymaniu radzono mu wymyślenie dobrej wymówki.
"Wszyscy łącznie z policjantami, którzy okazali się być bardzo wyrozumiali, doradzali mi abym wymyślił jakąś dobrą wymówkę jako środek łagodzący" - pisze "Frog".
Dalej pisze, że nie skorzystał z tych rad i nie chce się usprawiedliwiać: "nie zamierzam ściemniać, że jechałem do chorej babci czy do szpitala z atakiem wyrostka".
W dalszej części swojego oświadczenia "Frog" nie podaje przyczyny, dla której prowadził porsche bez uprawnień. Pisze też, że czuje się dumny ze swojej "dojrzałej" reakcji podczas zatrzymania. Przyznaje, że kiedyś podczas zatrzymania "wcisnąłby gaz do dechy" i uciekł policji, a teraz zatrzymał się do kontroli.
"Czy to nie jest decyzja zresocjalizowanego i dojrzałego człowieka? Jestem dumny z jej podjęcia" - pyta.
"Frog" twierdzi, że tym razem nie można go posądzić o łamanie przepisów drogowych.
"Po prostu jechałem samochodem. Nie uciekałem, nie byłem pijany, nie łamałem przepisów. Jechałem, jak miliony ludzi na świecie" - tłumaczy na Facebooku.