Do tragedii doszło 20 sierpnia, gdy rodzice wraz z 6-miesięczną córką siedzieli na ławce w Parku Praskim. W pewnym momencie konar drzewa złamał się i spadł prosto na nich. 6-miesięczna dziewczynka i jej matka zostały w ciężkim stanie przewiezione do szpitala. Po tygodniu dziecko zmarło.
Utrzymywaniem drzew na terenie Parku Praskiego zajmuje się Zarząd Zieleni. Po wypadku w Parku Praskim pojawiły się pytania, jak to możliwe, że stojący w pobliżu ławki klon nagle się przewrócił.
Zarządu Zieleni Mariusz Burkacki w rozmowie z Metrowarszawa.pl mówił, że przeglądy drzew w Parku Praskim są wykonywane dwa razy w tygodniu, a przy gorszej pogodzie - nawet częściej. Jak dodał, zarząd zlecił dodatkową ekspertyzę dendrologiczną, żeby dowiedzieć się, z jakiego powodu drzewo się przewróciło. Teraz znane są już wyniki badań.
Krzysztof Górnicki z Zarządu Zieleni w rozmowie z Eska Warszawa powiedział, że klon, który przewrócił się w Parku Praskim, był zainfekowany grzybem - najprawdopodobniej żółciakiem siarkowym, który w bardzo krótkim czasie zniszczył drzewo od środka. Jak stwierdził, infekcja była bardzo trudna do wykrycia mimo regularnych kontroli:
- Ten przypadek pokazał, że zagrożenie czasem zdarza się w sposób, którego nie da się przewidzieć - powiedział Górnicki.
Jak dodał Górnicki, z przeprowadzonej analizy wynika, że grzyb zaatakował drzewo w nietypowy sposób, co utrudniło wykrycie choroby podczas wykonywanych kontroli. Owocniki grzyba były zlokalizowane w miejscu rozwidlenia się dwóch konarów około osiem, dziewięć metrów nad ziemią. Sprawiało to, że infekcja drzewa była "nie do dostrzeżenia" przez osoby monitorujące jego stan z powierzchni ziemi.
Jeszcze przed przeprowadzeniem badań pracownicy Zarządu Zieleni mówili, że nic nie wskazywało na to, żeby stan rosnącego w Parku Praskim drzewa był zły. Nie wpłynęły też żadne zgłoszenia od osób spacerujących w parku.
- Z zewnątrz wyglądało na zdrowe. Miało zielony drzewostan i wszystkie konary - mówił w sierpniu Mariusz Burkacki.
Sprawa wciąż jest badana przez Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga, która dzień po wypadku wszczęła śledztwo pod kątem nieumyślnego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Po śmierci 6-miesięcznej dziewczynki kwalifikacja czynu została zmieniona na nieumyślne spowodowanie śmierci.