Janusz Baranek twierdzi, że po kilku godzinach odpowiedzi na różne pytania, psycholog zapytała o depresję, z którą zmagał się przed laty. - Nigdy specjalnie się z tym nie kryłem. Wiele ofiar reprywatyzacji popadło w takie stany, a u mnie dodatkowo nasiliły się one po śmierci Joli – tłumaczy w rozmowie z Onetem, działacz ruchów lokatorskich.
Jak dodaje, psycholog wypytywała o szczegóły leczenia. Chciała adresy lekarzy, którzy prowadzili terapię.
- Sądzę, że chcą wykorzystać moje przeżycia do tego, by obalić to, co mówię od lat: czyli że Jola nie popełniła samobójstwa. Może mam się stać osobą niewiarygodną? – zastanawia się Baranek.
W wywiadzie, działacz ruchów lokatorskich porusza również temat pisma, które śledczy wysłali do Magdy, córki Jolanty Brzeskiej. Prokurator miał w nim wyrazić wątpliwości co do poziomu intelektualnego i stanu rozwoju umysłowego córki Brzeskiej.
- Boję się, że chcą wyeliminować zeznania osób, które mówią o zabójstwie – twierdzi Baranek.
Do zagadkowej śmierci Jolanty Brzeskiej doszło w marcu 2011 roku. Jej spalone ciało znaleziono w Lesie Kabackim. Prokuratura od początku twierdziła, że mogło dość do samobójstwa.
Jednak kolejne ekspertyzy, opinie biegłych dowodzą, że Brzeska mogła być najpierw pobita, a później podpalona. Sprawców zbrodni nadal nie wykryto.