Suczka została skradziona z Palucha w sobotę 18 sierpnia. Na nagraniach z monitoringu było widać, że suczkę wyprowadzają z terenu schroniska kobieta i mężczyzna. Schronisko zawiadomiło policję i zwróciło się do mieszkańców z apelem o pomoc w poszukiwaniach.
Wczoraj zadowoleni pracownicy schroniska poinformowali, że Zosię udało się odnaleźć. Dodali, że w odebraniu uczestniczyła policja.
Teraz poznajemy szczegóły kradzieży. Okazuje się, że poszukiwanego psa zobaczyła w zaparkowanym samochodzie mieszkanka Woli. Wokół nie było właściciela pojazdu.
- Wczoraj jedna z mieszkanek zauważyła, że w samochodzie zaparkowanym przy ul. Ogrodowej znajduje się amstaff. Powiadomiła o tym policję - powiedziała w rozmowie z Metrowarszawa.pl Marta Sulkowka z komendy policji na Woli.
Jak dodała Sulkowska, funkcjonariusze z wolskiej komendy przyjechali na miejsce zgłoszenia. Następnie pokazali zdjęcie psa pracownikom schroniska, którzy rozpoznali Zosię.
W tym samym czasie do zaparkowanego samochodu podeszły dwie osoby - kobieta i mężczyzna w wieku 25 lat. Tłumaczyli, że amstaffka należy do nich, a kilka dni wcześniej znaleźli psa na ulicy. Zostali zatrzymani i trafili do policyjnego aresztu.
- Dziś będą z nimi prowadzone czynności. Usłyszą w tej sprawie zarzuty - mówi Sulkowka.
Po interwencji policji Zosia została odwieziona do schroniska. Wcześniej w sprawę zaangażowało się wiele mieszkańców Warszawy. Opiekunowie amstaffki podziękowali za udostępnianie informacji o jej zaginięciu.
"Zosia jest w dobrym stanie ogólnym, ale wróciły alergiczne zaczerwienia skóry" - informują na Faceboku osoby opiekujące się Zosią.
Jak dodają, rozpoznanie Zosi przez przypadkowo przechodzącą osobę było możliwe dzięki nagłośnieniu sprawy.