Kamienica u zbiegu ulic Chmielnej i Żelaznej w Warszawie została zbudowana w latach 20. XX wieku na potrzeby pracowników kolei. Jej projektantem był Adolf Inatowicz-Łubiański. Dom Kolejarza był niemym świadkiem powstania warszawskiego - na elewacji wciąż widać dziury po kulach. Niedługo większość z nich może jednak zniknąć.
Dziś kamienicą zarządza wspólnota mieszkaniowa, która zaciera ślady historii. Na początku zniknął napis saperski, teraz znikają dziury po kulach.
Wojciech Kacperski, miejski aktywista pracujący w Urzędzie m. st. Warszawy, pokazał jak wygląda obecnie elewacja budynku. Na zdjęciu widać, że część budynku została wyremontowana, a ślady po kulach zupełnie zniknęły. Kacperski pisze, że były to jedyne ślady po obecności najważniejszej reduty powstańczej - Centralnego Dworca Pocztowego - i ciężkich walk o nią stoczonych.
"Czy można w ogóle tak o tym myśleć? Idąc tą drogą obudzimy się kiedyś w mieście pozbawionym wszystkich znaków z naszej przeszłości, sami będąc pozbawieni tożsamości" - stwierdza Kacperski.
Część osób, która zobaczyła post pana Wojciecha, zgadza się z tym, że takich pamiątek nie należy usuwać. Są jednak i tacy, którzy uważają, że nie ma w tym nic złego - w Warszawie jest wiele miejsc, gdzie ślady po Powstaniu Warszawskim, w tym ślady po kulach, zostały zabezpieczone i zachowane. Uważają, że nie wszystkie budynki muszą być pomnikami historii.
Nie mogę się zgodzić. Podchodzę do tego zbyt praktycznie - napisała Katarzyna pod wpisem Kacperskiego.
Ze względu na swoją historyczną wartość, kamienica na Chmielnej 73B została wpisana do gminnego rejestru zabytków. Oznacza to, że każda zmiana w jej elewacji czy konstrukcji każdorazowo wymaga stosownych pozwoleń.
Pod koniec czerwca informowaliśmy, że z budynku zniknął (został zamalowany) również napis saperski "Dom sprawdzony. Min nie ma" znajdujący się na ścianie oraz ozdobne elementy architektoniczne - gzymsy, paski okienne, wykończenia czy dekorowane płyciny.
Administrator budynku, do którego dotarła "Stołeczna", powiedział, że prace te zostały wykonane na wniosek jednego z mieszkańców. Ponadto wspólnota nie musiała pytać nikogo o zgodę, bo dotyczyły one jedynie części elewacji. Zapowiedział jednak, że remont całości jest w planach. Oznacza to, że większość śladów po kulach zniknie. Zachowany zostanie tylko jeden fragment od strony podwórza.
Do domu wprowadzają się nowi ludzie i nie chcą mieszkać w zniszczonym budynku - powiedział zarządca.
To niedopuszczalne - mówi o remoncie stołeczny konserwator, Michał Krasucki.
Zwłaszcza, że wspólnota nie konsultuje żadnych prac. Konserwator podkreśla, że podejmowano liczne próby zatrzymania remontu ingerującego w historyczny kształt budynku, ale wszystkie były nieskuteczne. Wspólnota miała być niezainteresowana rozwiązaniami proponowanymi przez konserwatorów.
Również Urząd Dzielnicy Wola walczy o zachowanie historycznych elementów elewacji. W czerwcu burmistrz Krzysztof Strzałkowski poinformował o możliwych nieprawidłowościach Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego i Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i poprosił go o interwencję. Mimo to remonty na Chmielnej 73B nadal trwają.