Wspólnota załatała dziury po pociskach z Powstania Warszawskiego. Konserwator: To niedopuszczalne

Remont na Chmielnej 73B trwa w najlepsze. Najpierw zniknął powstańczy napis, teraz dziury po pociskach. Konserwator mówi, że to niedopuszczalne, a zarządca kamienicy, że mieszkańcy nie chcą mieszkać w zniszczonym budynku.

Kamienica u zbiegu ulic Chmielnej i Żelaznej w Warszawie została zbudowana w latach 20. XX wieku na potrzeby pracowników kolei. Jej projektantem był Adolf Inatowicz-Łubiański. Dom Kolejarza był niemym świadkiem powstania warszawskiego - na elewacji wciąż widać dziury po kulach. Niedługo większość z nich może jednak zniknąć.

Dziś kamienicą zarządza wspólnota mieszkaniowa, która zaciera ślady historii. Na początku zniknął napis saperski, teraz znikają dziury po kulach. 

Zamurowali ślady po kulach

Wojciech Kacperski, miejski aktywista pracujący w Urzędzie m. st. Warszawy, pokazał jak wygląda obecnie elewacja budynku. Na zdjęciu widać, że część budynku została wyremontowana, a ślady po kulach zupełnie zniknęły. Kacperski pisze, że były to jedyne ślady po obecności najważniejszej reduty powstańczej - Centralnego Dworca Pocztowego - i ciężkich walk o nią stoczonych. 

"Czy można w ogóle tak o tym myśleć? Idąc tą drogą obudzimy się kiedyś w mieście pozbawionym wszystkich znaków z naszej przeszłości, sami będąc pozbawieni tożsamości" - stwierdza Kacperski. 

Część osób, która zobaczyła post pana Wojciecha, zgadza się z tym, że takich pamiątek nie należy usuwać. Są jednak i tacy, którzy uważają, że nie ma w tym nic złego - w Warszawie jest wiele miejsc, gdzie ślady po Powstaniu Warszawskim, w tym ślady po kulach, zostały zabezpieczone i zachowane. Uważają, że nie wszystkie budynki muszą być pomnikami historii.

Nie mogę się zgodzić. Podchodzę do tego zbyt praktycznie - napisała Katarzyna pod wpisem Kacperskiego. 

"Ludzie nie chcą mieszkać w zniszczonym budynku"

Ze względu na swoją historyczną wartość, kamienica na Chmielnej 73B została wpisana do gminnego rejestru zabytków. Oznacza to, że każda zmiana w jej elewacji czy konstrukcji każdorazowo wymaga stosownych pozwoleń. 

Pod koniec czerwca informowaliśmy, że z budynku zniknął (został zamalowany) również napis saperski "Dom sprawdzony. Min nie ma" znajdujący się na ścianie oraz ozdobne elementy architektoniczne - gzymsy, paski okienne, wykończenia czy dekorowane płyciny.

Administrator budynku, do którego dotarła "Stołeczna", powiedział, że prace te zostały wykonane na wniosek jednego z mieszkańców. Ponadto wspólnota nie musiała pytać nikogo o zgodę, bo dotyczyły one jedynie części elewacji. Zapowiedział jednak, że remont całości jest w planach. Oznacza to, że większość śladów po kulach zniknie. Zachowany zostanie tylko jeden fragment od strony podwórza. 

Do domu wprowadzają się nowi ludzie i nie chcą mieszkać w zniszczonym budynku - powiedział zarządca.

Wszelkie próby nieskuteczne

To niedopuszczalne - mówi o remoncie stołeczny konserwator, Michał Krasucki.

Zwłaszcza, że wspólnota nie konsultuje żadnych prac. Konserwator podkreśla, że podejmowano liczne próby zatrzymania remontu ingerującego w historyczny kształt budynku, ale wszystkie były nieskuteczne. Wspólnota miała być niezainteresowana rozwiązaniami proponowanymi przez konserwatorów.

Również Urząd Dzielnicy Wola walczy o zachowanie historycznych elementów elewacji. W czerwcu burmistrz Krzysztof Strzałkowski poinformował o możliwych nieprawidłowościach Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego i Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i poprosił go o interwencję. Mimo to remonty na Chmielnej 73B nadal trwają. 

63 dni w 3 minuty. Tak wybuchało i padało Powstanie Warszawskie [ANIMACJA]

Więcej o: