Początkowo lotniskowa policja dostała zgłoszenie o dronie, który miał latać nad płytą lotniska. Policjanci jednak tego nie potwierdzili. Chwilę po tym, do oficera dyżurnego zadzwonił dyrektor Biura Operacji Bezpieczeństwa Lotniczego.
- Poinformował o podejrzeniu stworzenia zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu lotniczego. Wskazał również, kto mógł tego dokonać – mówi Justyna Gwiazda-Waś z Komisariatu Portu Lotniczego Warszawa Okęcie.
W przesłanym oświadczeniu, przedstawiciele lotniska Chopina wyjaśnili, że operacje lotnicze były wstrzymane na 20 minut.
"Opóźnionych zostało łącznie 25 rejsów (starty i lądowania). Średni czas opóźnień wyniósł ok. 30 minut. Wszystkie procedury lotniskowe, które zostały uruchomione w trakcie tego zdarzenia zadziałały bez zarzutu, a prócz wspomnianych opóźnień, sytuacja w żaden sposób nie dotknęła pasażerów" - czytamy w oświadczeniu przesłanym do redakcji.
Loty pomiarowe?
Jak ustalił serwis Metrowarszawa.gazeta.pl sprawcą całego zamiesznania był mały samolot należący do firmy specjalizującej się w teledetekcji, fotografii lotniczej oraz mapowaniu. W wtorek maszyna wykonywała dwa loty nad stolicą. Czekamy na komentarz firmy odnośnie zaistniałej sytuacji.
Pilot małej maszyny ostatecznie wylądował na lotnisku Bemowo. Został już przesłuchany. Policjanci sprawdzają teraz czy miał odpowiednie zezwolenia na wykonywanie lotów i poruszanie się nad płytą lotniska.