O śmierci artystki dowiedzieliśmy się 28 lipca 2018 roku. Kora Jackowska zmarła nad ranem, w swoim domu w Bliżowie na Roztoczu, w otoczeniu najbliższych osób, męża Kamila Sipowicza, dwóch synów i przyjaciół. Miała 67 lat. W 2014 roku ujawniła, że jest chora na raka.
We wtorek Kamil Sipowicz, mąż artystki, poinformował na oficjalnym Facebooku Kory o jej pogrzebie. Pożegnanie odbędzie się 8 sierpnia 2018 roku (w środę) w Domu Pogrzebowym na Cmentarzu Wojskowym przy ul. Powązkowskiej.
Zdementował również informacje, które krążyły w mediach. Osoba z otoczenia Kory twierdziła, że artystka przyjęła ostatnie namaszczenie podczas wizyty w szpitalu, skąd mąż zabrał ją do domu. We wpisie opublikowanym we wtorek Kamil Sipowicz podkreślił, że jego żona do końca pozostała wierna religii słońca, wiatru i kwiatów. "Nie przyjęła ostatniego namaszczenia" - dodał.
Można zatem podejrzewać, że ceremonia nie odbędzie się w obrządku katolickim.
Kamil Sipowicz podziękował również wszystkim, którzy byli przy nich do końca - rodzinie, przyjaciołom oraz pracownikom medycznym.
W zeszłą niedzielę pisaliśmy o tym, że w kościele na warszawskich Bielanach proboszcz upamiętnił zmarłą artystkę.
Podczas niedzielnej mszy świętej z głośników popłynął jeden ze szlagierów grupy Maanam, "Krakowski spleen", a akompaniowali proboszcz Wojciech Drozdowicz na suzafonie oraz na bębnach Wojciech Morawski.