Diana i pan Krzysztof spotkali się po 3 miesiącach. Osoby, które im pomogły pokazały film

Diana wróciła po trzech miesiącach rozłąki do swojego właściciela. Osoby, które pomogły panu Krzysztofowi odnaleźć psa, nagrały moment ponownego spotkania.

Diana, pies bezdomnego mężczyzny z Warszawy, zginęła w kwietniu. Poszukiwania trwały aż trzy miesiące, ale osoby, które się w nie zaangażowały nie ustawały w swoich wysiłkach. Dzięki nim Diana mogła ponownie spotkać się ze swoim właścicielem. 

Diana się odnalazła

Diana już ze swoim Panem! (...) Bardzo poruszająca historia! - napisała pani Małgorzata, jedna z osób zaangażowanych w poszukiwania.

Dodała, że to m.in. ona znalazła suczkę. Pies był w jednym ze skłotów na warszawskim Ursynowie

Umieściła również film, na którym widać moment, w którym pan Krzysztof i jego pies Diana ponownie się spotkali. Widać, że oboje byli bardzo stęsknieni. 

Poszukiwania Diany

O zaginięciu psa jako pierwsza poinformowała pani Aleksandra, blogerka, która umieściła post na Facebooku. Zobaczyło go wiele osób, ale w poszukiwania zaangażowała się tylko garstka ludzi: pani Adrianna, pan Hubert, pani Iza i pani Małgorzata.

Wszyscy jeździli po Warszawie i szukali psa. Od samego początku podejrzewano, że Diana mogła zostać skradziona. Kilka dni temu panie Iza i Małgorzata natknęły się na grupę podejrzanych mężczyzn, z którymi był pies przypominający Dianę. Kobiety zrobiły mu zdjęcie, które potem pokazano panu Krzysztofowi. Mężczyzna rozpoznał psa - to była Diana. 

Informacja o tym, że pies znajduje się na skłocie na Ursynowie, została przekazana na policję. Na miejsce wysłano ekopatrol, który odebrał psa. Następnie Diana trafiła do Schroniska na Paluchu, gdzie miała czekać na pana Krzysztofa. 

W poniedziałek w nocy udało się odnaleźć właściciela psa - mężczyzna spał pod kościołem św. Anny. Jak mówią "poszukiwacze", był wniebowzięty, gdy dowiedział się, że Diana się odnalazła. W środę w końcu mógł spotkać się z ukochanym psem, a całe zdarzenie zostało uwiecznione na filmie. 

Odwiedziliśmy koci szpital. Personel pokazuje nam inkubatory, a w jednym ten mały kotek

Więcej o: