Patrol stołecznej policji we wtorek z samego rana interweniował przy zgłoszeniu dotyczącym nieuczciwego taksówkarza na warszawskiej Pradze-Południe.
Mężczyzna wsiadł do jednej z taksówek. Podczas drogi zasnął. Gdy się obudził, zorientował się, że nie znajduje się pod adresem, który wcześniej wskazał taksówkarzowi. Między nim a kierowcą wywiązała się sprzeczka. Co więcej mężczyzna zorientował się, że zginęły jego cenne przedmioty - pieniądze, telefon i klucze do mieszkania. Podejrzewał, że zabrał je taksówkarz.
Nie chciał kontynuować sporu - wezwał na miejsce policję.
Sprawa wyjaśniła się bardzo szybko. Policjanci przeszukali taksówkę i znaleźli w niej przedmioty, które zginęły pasażerowi oraz dodatkowo kartę bankomatową należącą do innej osoby.
Okazuje się, że kradzież to nie jedyne, co kierowca miał na sumieniu. Po sprawdzeniu danych mężczyzny - 39-letniego Marcina B. - na jaw wyszło, że mężczyzna jeździł taksówką mimo cofniętego prawa do kierowania pojazdami.
Pokrzywdzony złożył zawiadomienie o kradzieży, policjanci z wydziału mienia dotarli również do właściciela karty bankomatowej i wyjaśnili okoliczności jej utraty.
39-latek od razu trafił do policyjnej celi. Na podstawie zgromadzonych dowodów śledczy przedstawili Marcinowi B. 3 zarzuty.
Rzecznik stołecznej policji informuje, że za kradzież może grozić mu do pięciu lat pozbawienia wolności.