7 lipca Przemysław M. wtargnął na rodzinną imprezę swojej byłej dziewczyny. Na tarasie pełnym ludzi (w tym dzieci) wyciągnął broń i postrzelił w brzuch chłopaka byłej 25-letniej partnerki. Mężczyzna przeżył i przebywa w szpitalu.
27-latek od wielu miesięcy nękał swoją byłą dziewczynę i jej rodzinę.
Sprawy potoczyłyby się zupełnie inaczej, gdyby nie decyzja sądu z 22 czerwca. Wtedy Przemysław M. został skazany na rok więzienia za wspomniane nękanie. Sędzia jednak postanowił zwolnić z aresztu zazdrosnego do granic możliwości chłopaka. W uzasadnieniu wykazano, że nie ma sensu trzymać go w areszcie do momentu, aż wyrok się uprawomocni.
Tuż po strzelaninie 27-latek się ulotnił. Dla funkcjonariuszy sprawa była priorytetowa. Przemysław M. był uzbrojony i nieobliczalny.
Policjanci ustalili jak najwięcej znajomych poszukiwanego. Dzięki temu typowali lokalizacje, w których może się ukrywać przestępca. – Sprawdziliśmy blisko 30 adresów - przyznaje kom. Sylwester Marczak, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji.
Kolejno adresy sprawdzali między innymi antyterroryści. Niektóre potencjalne kryjówki Przemysława M. były dobrze schowane. Dlatego uzbrojeni po zęby komandosi do jednego z miejsc podlecieli helikopterem, po linie zsunęli się na dach budynku i stamtąd ukrytym wejściem do kryjówki.
Ostatecznie Przemysława M. zatrzymano w zasadzce zorganizowanej u zbiegu Szwedzkiej i al. Solidarności na Pradze-Północ. Kilkanaście nieoznakowanych policyjnych aut zajechało samochód, którym podróżował przestępca. - Mężczyzna nie miał najmniejszych szans w starciu z policjantami. Był bardzo zaskoczony i nie stawiał oporu – wyjaśnia kom. Marczak.
Przemysław M. usłyszał zarzuty i został tymczasowo aresztowany. W jego kryjówce znaleziono pistolet skorpion oraz marihuanę, która należała do jego krewnego.
Byłeś świadkiem niepokojącego zdarzenia? Napisz do nas: listy_do_metrowarszawa@agora.pl