Okoliczni mieszkańcy od dłuższego czasu walczyli o uporządkowanie terenu sąsiada. Właściciel odpadów nie reagował na wezwania urzędników do sprzątnięcia posesji. Nie skorzystał również z pomocy przy usuwaniu odpadów.
Negocjacji podjęli się strażnicy miejscy. Trwały rok. - Najtrudniejszą sprawą było wyjaśnienie właścicielowi nieruchomości, że to, co zmagazynował, to odpady, które nigdy przez niego nie zostaną wykorzystane – mówi Sławomir Smyk z warszawskiej straży miejskiej.
Problemem było również znalezienie firmy, która podejmie się usunięcia takiej ilości odpadów. Wiele firm rezygnowało, przede wszystkim z powodu ogromu pracy, którą trzeba było wykonać na działce. Dopiero po kilku tygodniach znaleźli się chętni.
Wywożenie złomu i gruzu trwało kilka dni. Firma sprzątająca zrobiła to na własny koszt, w zamian za możliwość sprzedaży złomu.
Co sądzisz na ten temat? Napisz do nas: listy_do_metrowarszawa@agora.pl