Do morderstwa doszło w ubiegłym tygodniu na terenie jednej z posesji przy ulicy Śródziemnomorskiej. Jednak funkcjonariusze dopiero teraz zdecydowali się opowiedzieć o szczegółach.
Patrol znalazł leżącego przy drzewie, prawie nagiego i nieprzytomnego 58-latka. Mężczyzna miał wiele ran na całym ciele. Najwięcej na głowie. W stanie krytycznym trafił do szpitala. Zmarł w poniedziałek.
Sprawcę udało się zatrzymać tuż po zdarzeniu. Kręcił się niedaleko miejsca zbrodni. - Miał ślady krwi na butach, rękach oraz odzieży. Początkowo twierdził, że nie ma nic wspólnego ze sprawą – mówi Robert Koniuszy z mokotowskiej policji.
Dopiero po dłuższej rozmowie, 36-latek opowiedział co się wydarzyło.
Okazuje się, że zamordowany umówił się na spotkanie ze znajomymi. W trakcie libacji został wysłany po piwa. Kiedy wrócił z zakupami, nie oddał koledze 10 złotych reszty. Nie wiadomo czy celowo, czy po prostu zapomniał.
To jednak rozwścieczyło gospodarza imprezy, który innemu koledze, czyli zatrzymanemu 36-latkowi zlecił odzyskanie pieniędzy. Waldemar K. był bardzo brutalny. - Bił i kopał swoją ofiarę po całym ciele. Później uderzał płytami chodnikowymi i kamieniami w głowę – opisuje Koniuszy.
Waldemar K. został tymczasowo aresztowany. Grozi mu dożywocie.
Byłeś świadkiem niepokojącego zdarzenia? Napisz do nas: listy_do_metrowarszawa@agora.pl