Wczoraj do północy funkcjonariusze Służby Ochrony i Ratownictwa Zwierząt Animal Rescue Poland szukali blisko 6-metrowego pytona, którego wylinkę znaleziono na wysokości miejscowości Gassy i Cieciszew w gminie Konstancin-Jeziorna. Dziś do poszukiwań dołączają policja i Powiatowe Centrum Kryzysowe.
Jak mówi w rozmowie z Metrowarszawa.pl Dawid Fabjański z SOIRZ, możliwe, że poszukiwania będą się odbywać nie tylko z lądu, ale również powietrza. - Bierzemy pod uwagę użycie helikoptera i drona - mówi Fabjański.
Jak informuje, jeszcze wczoraj wieczorem funkcjonariusze SOIRZ znaleźli ślady przemieszczania się węża. - Znajdowały się 200 metrów od wylinki. Specjalista i hodowca węży potwierdził, że ślady pochodzą od węża dużych rozmiarów. Ślad był specyficzny - wyjaśnia Fabjański. Mimo że jest prawie pewne, że wylinka należała do prawdziwego pytona tygrysiego, który wciąż może być na wolności, SOIRZ wciąż bierze pod uwagę, że ktoś zrobił sobie głupi żart.
- Przedwczoraj odezwała się do nas kobieta, której mąż lata paralotnią. Poinformowała nas, że trzy miesiące temu z wysokości 50 metrów zaobserwował on, jak trzech mężczyzn niosło dużego węża, a potem wyrzuciło go na plażę - mówi Fabjański. To mógł być ten sam wąż, którego wylinkę znaleźli funkcjonariusze SOIRZ 7 lipca.
Dlaczego mieliby wyrzucać niebezpieczne zwierzę? Funkcjonariusz odpowiada krótko: Bo się komuś znudziło. Często jest tak, że ludzie kupują egzotyczne zwierzęta i nie mają świadomości tego, że ono może urosnąć - nikt ich nie poinformował, albo sami nie pomyśleli. Zdarzyło się, że służby znajdywały na terenie Warszawy czy okolic żółwie lub nawet krokodyla.
Fabjański dodaje, że ludzie często, mimo że leży to w ich obowiązku, nie zawiadamiają inspekcji weterynaryjnej, że takie egzotyczne zwierzę posiadają.
Jak wyjaśnia Fabjański, poszukiwania zwierzęcia jeszcze trwają głównie ze względu na trudny teren, na którym wąż prawdopodobnie przebywa. - To teren podmokły, bagna, taka polska dżungla, znajduje się tam również wyspa piaskowa, na której wąż może się wygrzać - mówi Fabjański.
SOIRZ poinformowało również, że wąż może być wygłodniały i agresywny. - Świadczy o tym świeża wylinka. Ściąganie skóry przez węża to długotrwały i ciężki proces. Wtedy wąż nie ma ochoty jeść. Gdy zrzuci już skórę, może zacząć szukać pokarmu - wyjaśnia Fabjański. Jak dodaje, nie zaatakuje on raczej dorosłego człowieka, bo nie będzie on w stanie go skonsumować. Zagrożone są jednak małe dzieci. Jak podkreśla, nie ma żadnego znaczenia, czy zwierzę jest hodowlane czy dzikie. - Instynkt to instynkt - mówi Fabjański. - Węża nie można nauczyć weganizmu - dodaje.
Funkcjonariusz tłumaczy również, w jaki sposób odbywać się będzie ewentualne łapanie zwierzęcia. - Obecny jest z nami lekarz weterynarii, który będzie miał tzw. dmuchawkę - służącą do zdalnego podania zastrzyku ze środkiem usypiającym. Działamy również przy asyście policji. O siebie się nie boimy, ale o innych ludzi - podsumowuje.
"W związku z tym prosimy o zachowanie szczególnej ostrożności mieszkańców następujących miejscowości: Gassy, Dębina, Ciszyca, Czernidła, Łęg. W przypadku zobaczenia węża prosimy nie podchodzić do niego i jeżeli nie zagraża to państwa bezpieczeństwu, zrobić zdjęcie i niezwłocznie zawiadomić Policję 997, Powiatowe Centrum Kryzysowe 22 7370763 lub nasz patrol 792 122 222" - informuje SOIRZ.
Co sądzisz o hodowli zwierząt egzotycznych? Podziel się swoją opinią: listy_do_metrowarszawa@agora.pl