Do zdarzenia doszło w zeszły piątek na warszawskiej Woli. Strażnicy miejscy interweniowali na jednym ze straganów warzywno-owocowych, który stał przy skrzyżowaniu ul. Żelaznej i Al. Solidarności, tuż przy Urzędzie Dzielnicy Wola.
Straż miejska została poinformowana, że na skrzyżowaniu działa nielegalne stoisko sprzedające warzywa i owoce. Funkcjonariusze udali się na miejsce, gdzie zajęli się rekwirowaniem towaru. Podczas czynności wywiązała się awantura - właściciel straganu oraz przechodnie zaczęli wyzywać strażników miejskich, doszło do szarpaniny, podczas których ucierpiała starsza kobieta.
Całe zdarzenie zostało nagrane i umieszczone na Facebooku. Widać na nim, jak mężczyzna wyzywa strażników i podchodzi do jednego z funkcjonariuszy. Strażnik prosi go, aby się odsunął i stosował do poleceń. Wywiązuje się między nimi przepychanka, podczas której starsza kobieta, znajdująca się w pobliżu zajścia, zostaje przewrócona na ziemię.
Zdania osób, które zobaczyły wideo, są podzielone. Część opowiada się po stronie właściciela nielegalnego straganu, część uważa, że straż miejska miała prawo do zarekwirowania towaru i ukarania handlarza.
Politycy kradną gruby hajs i są bezkarni, a ten człowiek chciał uczciwie zarobić i mu nie pozwalają - pisze Andrzej.
Uczciwie? Ludzi uczciwych, z pozwoleniem na handel i płacących podatki nikt w ten sposób nie zwija - odpowiada mu Areta.
Wiele osób krytykuje strażników miejskich za reakcję. - Straż miejska nie ma prawa tak traktować ludzi. Trzeba być człowiekiem! Chłopina chciał sobie zarobić na chleb, bo życie jest ciężkie - pisze Izabela.
Wytykają również, że podczas przepychanek, ucierpiała stojąca obok starsza kobieta. - Babcinka znalazła się w nieodpowiednim miejscu i czasie, ale zachowanie strażników i tak jest skandalicznie. Powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności - kontynuuje Izabela.
Pani Milena zauważa jednak, że strażnicy reagują dopiero, gdy mężczyzna zaczepia jednego z nich.
Po pierwsze, na handel trzeba mieć pozwolenie, po drugie handlował w niedozwolonym miejscu. A więc jak straż przyjechała i pouczyła go, należało zabrać swoje rzeczy i się nie awanturować - dodaje.
Skontaktowaliśmy się ze stołeczną strażą miejską. Sławomir Smyk z zespołu prasowego Straży Miejskiej w Warszawie poinformował nas, że towar ze stoiska został zarekwirowany, a sama interwencja zakończyła się decyzją o sporządzeniu wniosku o sądowe ukaranie jego właściciela, ponieważ nie miał on potrzebnego pozwolenia na handel w tym miejscu.
Sławomir Smyk odniósł się również do przebiegu interwencji. - Jesteśmy w trakcie analizy materiału wideo zarejestrowanego przez kamery znajdujące się na mundurach strażników - powiedział w rozmowie z Metrowarszawa.pl.
Do czasu zakończenia analizy zebranego materiału nie oceniamy przebiegu interwencji - podsumował.
W zeszłym roku poseł Jarosław Krajewski wysłał pismo do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów w związku z nielegalnym handlem na warszawskim ulicach. Prokuratura nie wszczęła jednak śledztwa z powodu braku danych dostatecznie uzasadniających popełnienie przestępstwa.
W czerwcu tego roku temat nielegalnych handlarzy powrócił, a prokuratura podjęła inną decyzję - w zeszłym tygodniu postanowiła jeszcze raz przyjrzeć się sprawie.
Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy prokuratury mówi, że możliwe, że wszczęte zostaną działania pozakarne - czyli odpowiednich służb, jak Państwowej Inspekcji Pracy. Ta będzie musiała sprawdzić sytuację osób, które pracują przy stoiskach. - Naszym obowiązkiem jest sprawdzenie, czy rzeczywiście dochodzi do nielegalnego procederu, przeanalizowanie sprawy i ewentualne poszerzenie jej o inne wątki - przekonuje Łapczyński.
Co myślisz o nielegalnym handlu owocami i warzywami w Warszawie? Czy strażnicy miejscu powinni interweniować? Napisz do nas na listy_do_metrowarszawa@agora.pl lub w wiadomości prywatnej na Facebooku.