We wtorek wieczorem rodzice 3-latków z Żoliborza, dla których nie było miejsc w przedszkolach, protestowali podczas posiedzenia dzielnicowej rady oświaty. Warszawiacy z Żoliborza nie zgadzają się na to, aby ich dzieci uczęszczały na zajęcia w podstawówkach.
Problem braku miejsc w warszawskich przedszkolach trwa już od dawna. Z zeszłym roku informowaliśmy o tym, że niemal trzy tysiące trzylatków nie dostało się do stołecznych przedszkoli po pierwszym etapie rekrutacji.
Problem nasilił się jednak po reformie edukacji. Najwięcej problemów zdają się mieć mieszkańcy Żoliborza. Ze względu na to, że wprowadziło się tam wiele młodych rodzin z dziećmi, w placówkach szkolnych brakuje miejsc. Wiele szkół już teraz musi pracować w systemie zmianowym. W marcu informowaliśmy o tym, że rodzice uczniów podstawówki sprzeciwiali się temu, aby ich dzieci uczyły się w jednym budynku z licealistami.
Problem mają także rodzice 3-latki z Żoliborza. Dla maluchów również brakuje miejsc w przedszkolach na Żoliborzu. Jak informuje Tvnwarszawa.pl, władze dzielnicy wpadły na pomysł, aby ulokować je w dwóch żoliborskich szkołach podstawowych - przy ul. Filareckiej i al. Wojska Polskiego.
Tłumaczą, że placówki te to najlepsze miejsce, ponieważ jako jedyne nie pracują jeszcze w systemie zmianowym oraz można w nich wygospodarować miejsce dla małych dzieci.
Rodzice nie są jednak zachwyceni. We wtorek wieczorem pojawili się na posiedzeniu rady edukacji w Żoliborzu. Wyrazili swoje oburzenie dla pomysłu - nie chcą, aby przedszkolaki chodziły do jednej szkoły z nastolatkami. Rodzice uważają również, że połączenie przedszkola i podstawówki będzie niekorzystne również dla starszych dzieci - najprawdopodobniej będą musiały uczyć się w systemie zmianowym, a miejsce na rekreację i sport, które do tej pory miały do dyspozycji, zostanie ograniczone.
Protestujący czekali wczoraj na władze dzielnicy do północy. Nikt się jednak nie pojawił. Rodzice zapowiadają jednak, że nie odpuszczą. Żądają od burmistrza odpowiedzi oraz zaproponowania alternatywnego rozwiązania. Planują wrócić jeszcze do urzędu.
Rzecznik dzielnicy Żoliborza Andrzej Kawka mówi w rozmowie z Metrowarszawa.pl, że sytuacja, w której znalazła się obecnie dzielnica jest wynikiem decyzji podejmowanych na wyższych szczeblach.
Jesteśmy w niezwykle trudnej sytuacji. Nasze wcześniejsze rozwiązania nie spotkały się z entuzjazmem władz miasta - mówi rzecznik.
Andrzej Kawka ma na myśli m.in. plan budowy szkoły na ul. Anny German. Placówka miałaby działać od września tego roku. Miasto nie przyznało jednak na to pieniędzy.
Kolejnym pomysłem dzielnicy było przekształcenie sal do zajęć z rytmiki w trzech żoliborskich przedszkolach na sale lekcyjne. W tym wypadku sprzeciwili się jednak rodzice dzieci, które już uczęszczają do tych placówek. Nie chcieli, aby ich dzieci zostały pozbawione zajęć rytmiki.
Dzielnica jest ostatnim ogniwem w łańcuchu decyzyjnym - podkreśla.
Rzecznik dzielnicy dodaje, że komisja oświaty Rady Dzielnicy podjęła we wtorek uchwałę, w której zobowiązała zarząd do przedstawienia alternatywnych rozwiązań. Podkreśla, że zarząd się do tego zastosuje.
Gdy propozycje te zostaną wypracowane, rodzice na pewno się o tym dowiedzą - mówi Andrzej Kawka.
Z jakimi problemami w warszawskich szkołach się spotkałeś? Napisz nam o tym na listy_do_metrowarszawa@agora.pl lub w wiadomości prywatnej na Facebooku.