O sprawie poinformował serwis Tvnwarszawa.pl. Cytowani ratownicy medyczni opisali dokładnie zdarzenie w okolicach ulicy Sobieskiego. Jak wyjaśnili, na sygnale przewozili pacjenta ze szpitala do szpitala. Kierowcy dookoła reagowali na sygnały i przepuszczali karetkę. Oporny był tylko jeden.
- Wszystkie samochody się zatrzymywały, ten jeden nie. Zauważyliśmy, że kierowca jest ospały, patrzy w jeden punkt. Ruszyliśmy za nim – opowiada w rozmowie z Tvnwarszawa.pl jeden z ratowników.
Stan pacjenta pozwalał na to, aby zatrzymać pijanego strażnika. Nie było to łatwe, bo funkcjonariusz uciekał. Po tym, jak ratownicy zajechali mu drogę, próbował uciec pieszo. Strażnik prowadził swoje prywatne auto.
Na miejscu bardzo szybko zjawiła się policja. W trakcie przeszukania okazało się, że 42-letni kierowca jest strażnikiem miejskim. Miał przy sobie odznakę.
– Funkcjonariusze kompletują materiał dowodowy, co pozwoli na postawienie zarzutów kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości. 42-latkowi grozi do dwóch lat więzienia – mówi w rozmowie z serwisem Metrowarszawa.pl Robert Koniuszy z mokotowskiej komendy policji.
Jak dodał, strażnik miał ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu.
Straż miejska, pytana przez nas o zdarzenie z udziałem ich funkcjonariusza, udziela skąpych wyjaśnień. – Jeżeli trafią do nas informacje o tym, że strażnik nabroił, to na pewno zajmiemy się wyjaśnieniem sprawy. Jeśli będzie to konieczne, wyciągniemy odpowiednie konsekwencje – mówi Sławomir Smyk z biura prasowego straży miejskiej.
Jak się okazało, policja nie ma obowiązku informować zakładu pracy o takim zdarzeniu z udziałem pracownika. Z kolei straż miejska sama z siebie też nie ma obowiązku ustalać jego szczegółów.
Jeśli strażnik za jazdę po pijaku zostanie prawomocnie skazany, to on sam musi poinformować o wyroku pracodawcę.
Jesteś świadkiem nietypowego wydarzenia w Warszawie lub jej okolicy? Napisz do nas na listy_do_metrowarszawa@agora.pl lub w wiadomości prywatnej na Facebooku.