Na wysokości Kępy Tarchomińskiej doszło w czwartek do tragedii. Dwie 12-letnie dziewczynki około godziny 18 weszły do Wisły. Było jeszcze upalnie, dopiero po chwili miał zerwać się wiatr i spaść ulewny deszcz.
Rzeka wezbrała. Dziewczynki nie wyszły z wody na czas. Porwał je nurt. Osoby przebywające na brzegu zauważyły, że coś jest nie tak i wezwały policję. Jednej 12-latce zdołali pomóc - wyciągnęli ją z wody, druga nie miała tyle szczęścia i popłynęła z prądem.
Jak informuje Antoni Rzeczkowski ze stołecznej komendy, prace policjantów i płetwonurków trwały około godziny. Po godzinie 19 udało się odnaleźć ciało dziewczynki. Podjęto próbę reanimacji. Dziecka nie udało się jednak uratować.
Jak mówi Rzeczkowski, w dalszym ciągu na miejscu pracują policjanci pod nadzorem prokuratora. - Ustalają okoliczności tragedii, również to, czy dzieci były nad Wisłą same, czy pod opieką dorosłych - informuje Rzeczkowski.
W czwartek wieczorem nad Warszawą przeszły burze. Tuż przed ulewą zerwał się silny wiatr. O alarmie pogodowym informowało m.in. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie.
Do tragedii doszło również w Nieporęcie przy Zalewie Zegrzyńskim. Drzewo przygniotło wiceburmistrza Wołomina, Roberta Makowskiego. Został przewieziony do szpitala, nie udało się go uratować.
Byłeś świadkiem niepokojącego zdarzenia? Napisz do nas: listy_do_metrowarszawa@agora.pl