Goście siedzący w ogródku jednego z lokali na warszawskim Żoliborzu od kilku dni są zmuszeni do słuchania rosyjskiego techno. To jednak nie wszystko. Jest także komunikat.
Nie jesteśmy fanami rosyjskiego techno, ta muzyka jest naszą reakcją na całkowity brak szacunku dla nas i naszego spokoju. (...) Jak wy byście się czuli, gdyby w waszym ogrodzie otwarto restaurację działającą od rana do wieczora przez siedem dni w tygodniu - mówi głos na nagraniu.
Jak podaje Polsatnews.pl to pomysł osób, które mieszkają w sąsiedztwie restauracji. Lokal istnieje od czterech lat, ale problemy zaczęły się dopiero niedawno. Z biegiem lat zaczęła się rozrastać, a w restauracyjnym ogródku stanęły stoliki. Inicjator walki mówi, że zaczęło się robić coraz głośniej, a imprezy trwały do późnych godzin nocnych. Oficjalnie zamyka się o godz. 22, ale sąsiedzi twierdzą, że muzykę słychać czasem i do 3 w nocy.
Dodaje, że na miejsce niejednokrotnie wzywana była policja, a właściciele restauracji zapewniali, że spróbują zapanować nad sytuacją. Problem zgłaszano także burmistrzowi dzielnicy, ale ten nie może zrobić nic, bo lokal znajduje się na terenie prywatnym. Skutek przyniosło dopiero rosyjskie techno.
Pracownicy restauracji mówią, że klientów jest coraz mniej. Wielu wychodzi po kilku minutach albo anuluje rezerwację.
Inicjator sposobu mówi, że wcale się nie dziwi. - Ja nie siedziałbym w restauracji, gdzie byłaby taka muzyka - dodaje. Nie kryje również, że celem akcji jest doprowadzenie do zamknięcia lokalu.
Menadżerka restauracji mówi, że konflikt z sąsiadami nie jest tak oczywisty, jak mogłoby się wydawać. Tłumaczy, że od samego początku mieli problemy z mężczyzną, który mieszka po sąsiedzku z lokalem. Najgorzej jest jednak przed ostatnie kilka miesięcy.
Zaczęło się od kosiarki spalinowej, którą na 6-8 godzin przystawiali nam do płotu i zostawiali samą sobie. Później były jakieś nawozy o dziwnych zapachach rozrzucane nam pod restaurację. A teraz techno - opowiada menadżerka w rozmowie z Polsat News.
Mężczyzna jednak zaprzecza. Mówi, że sąsiedzi nie podejmowali takich działań.
Jak myślisz, kto w tym konflikcie ma rację - sąsiedzi czy restauracja? Napisz do nas na listy_do_metrowarszawa@agora.pl lub w wiadomości prywatnej na Facebooku.