Pomimo że Rada Warszawy dała niedawno "więcej wolności" psom i pozwoliła właścicielom wyprowadzać swoich pupili bez smyczy, jest jeden przepis, o którym nie każdy wie. Chodzi o art. 77 Kodeksu Wykroczeń dotyczący niezachowania środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia.
Nieupilnowania psa może słono kosztować.
Podczas przejażdżek rowerem po peryferiach Warszawy często trzeba uważać nie tylko na innych kierowców, ale i na swoje kostki. Nieraz zdarzało mi się odpędzać psa, który chciał mnie pogryźć - mówi jeden z naszych czytelników.
Okazuje się, że to naprawdę bardzo powszechny problem. Tustolica.pl przytacza sprawę sprzed kilku tygodni, kiedy to pies wybiegł z posesji w Legionowie i wystraszył rowerzystkę. Kobieta spadła z pojazdu i mocno się potłukła - ratownicy medyczni, którzy zjawili się na miejscu zdecydowali o tym, że poszkodowana musi trafić do szpitala.
Pobyt w placówce medycznej to jednak nie jest jedyna konsekwencja tego zdarzenia. Właściciel psa został ukarany przez straż miejską mandatem.
W lutym pisaliśmy też o kobiecie, która została przewrócona przez psa podczas joggingu w parku. Pokazała zdjęcie mocno poobijanej i obtartej nogi. Winą za swój stan obwiniała właściciela psa, który nie upilnował swojego zwierzaka.
Jak wspominaliśmy, straż miejska może wystawić mandat na postawie art. 77 Kodeksu Wykroczeń, który dotyczy niezachowania środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia. W prostych słowach chodzi po prostu o nieupilnowanie np. psa.
Zespół prasowy stołecznej straży miejskiej informuje nas, że właściciela psa można ukarać naganą lub mandatem od 50 do 250 złotych. O jego wysokości decyduje strażnik miejski, który zjawi się na miejscu.
Chodzi tutaj o sytuacje, w których pies może stanowić zagrożenie dla otoczenia. Dochodzi do nich zarówno kiedy pies zerwie się ze smyczy, jak i gdy ucieknie z posesji - tłumaczy w rozmowie z Metrowarszawa.pl funkcjonariuszka zespołu prasowego.
Dodaje, że od początku 2018 roku, straż miejska w Warszawie interweniowała w tej sprawie aż 440 razy.
Nie wszyscy uważają, że karanie właściciela za zachowanie psa jest sprawiedliwe. Jedną z nich jest mieszkanka Legionowa, która została ukarana mandatem za to, że jej pies biegał swobodnie w okolicach ulic Grottgera i Sowińskiego w podwarszawskim Legionowie. Kobieta odmówiła przyjęcia mandatu, a jej sprawa trafiła do sądu.
To jakaś paranoja. Dlaczego tylko właściciel psa ma odpowiadać za ewentualne wypadki drogowe? Mój ojciec miał pięknego psa. Jak otwierał bramę, pies wybiegł na lokalną ulicę. Gdyby kierowca jechał zgodnie z ograniczeniem 40 km/h, zdążyłby wyhamować. Tymczasem facet pędził z 80 km/h i ważącego prawie 70 kg psa zabił na miejscu. Potem się jeszcze odgrażał, że to ojca wina, bo nie upilnował zwierzęcia - mówi mieszkanka Legionowa w rozmowie z Tustolica.pl.
Na początku lutego Rada Warszawy uchwaliła nowy regulamin utrzymania i czystości na terenie miasta. Wśród przepisów znalazły się też punkty dotyczące właścicieli psów.
W myśl nowych przepisów "dopuszcza się zwolnienie psa ze smyczy (...), gdy pies jest oznakowany w sposób umożliwiający identyfikację właściciela lub opiekuna oraz pod warunkiem zapewnienia przez właściciela lub opiekuna kontroli nad jego zachowaniem mającej na uwadze bezpieczeństwo ludzi, innych zwierząt i uczestników ruchu drogowego".
Wcześniej psy mogły biegać bez smyczy "jedynie w miejscach mało uczęszczanych". Przepis ten był jednak krytykowany, ponieważ definicja nie była zbyt ostra i dawała szerokie pole do interpretacji.
Czy właściciele psów powinni być karani za nieupilnowanie psa? Napisz do nas na listy_do_metrowarszawa@agora.pl lub w wiadomości prywatnej na Facebooku.