Jedna z mieszkanek Warszawy opowiedziała o swoim nieprzyjemnym doświadczeniu z biletomatami. Podzieliła się swoją historią z autorem bloga "Subiektywnie o finansach".
Pani Agnieszka jakiś czas temu chciała kupić w biletomacie dwa bilety komunikacji miejskiej za 3,40 zł. Zapłaciła za nie kartą debetową. Niestety, transakcja zakończyła się niepowodzeniem, a bilety nie wypadły z automatu.
Historia nie byłaby niczym niezwykłym, gdyby nie fakt, że po kilku dniach okazało się, że do transakcji jednak doszło. Warszawianka zauważyła na swoim koncie przedziwną transakcję. W historii płatności widniał zakup... 551 biletów komunikacji miejskiej.
Pomimo że kobieta nie skorzystała z ani jednego z nich, z jej konta ściągnięto prawie dwa tysiące złotych (dokładnie 1 873 zł). Transakcja doprowadziła do tego, że na koncie powstał niedozwolony debet, a obsługa banku poinformowała swoją klientkę, że ta musi uiścić opłatę w możliwie jak najszybszym terminie.
Kobieta natychmiast zgłosiła reklamację zarówno do Mennicy Polskiej, firmy która zarządza warszawskimi biletomatami, oraz do swojego banku.
Bardzo proszę o jak najszybsze rozpatrzenie reklamacji i zwrot środków na moje konto. Mam nadzieję, że żadne oprocentowanie od debetu nie będzie naliczane. Wraz z rodziną zostaliśmy bez środków do życia - napisała pani Agnieszka we wniosku.
Z jej relacji wynika, że obie instytucje były zszokowane i dodawały, że po raz pierwszy spotykają się z taką sytuacją. Nie oznacza to jednak, że problem został rozwiązany natychmiast. Bank poinformował panią Agnieszkę, że jej reklamacja zostanie rozpatrzona w ciągu 60 dni. Rozwiązanie było nie do przyjęcia. Jak kobieta podkreślała we wniosku reklamacyjnym - została bez środków do życia.
Dopiero po kolejnej interwencji pracownicy banku pokazali ludzką twarz. Pieniądze już wróciły na konto poszkodowanej.
Maciej Samcik, redaktor naczelny "Subiektywnie o finansach", który zająć się sprawą pani Agnieszki, podejrzewa, że błąd wyniknął z tego, że biletomat działał w trybie offline. Oznacza to, że w momencie, gdy system "zwariował", nie mógł połączyć się z bankiem kobiety i sprawdzić, jaki jest jej stan konta.
Gdyby się łączył i sprawdzał, to najpewniej zadziałałby system antyfraudowy, który nie dopuściłby do przeprowadzenia 551 identycznych transakcji w bardzo krótkim czasie - pisze Samcik.
Co jednak stało się, że biletomat zamiast dwóch transakcji wykonał ponad pięćset?
Rzeczniczka Mennicy Polskiej S.A., Karolina Mystek, mówi z rozmowie z Metrowarszawa.pl, że przyczyną była usterka nośnika pamięci zainstalowanego w urządzeniu, w którym terminal płatniczy rejestruje m.in. prawidłowe zakończenie przesyłania danych.
- Wprowadzona przez pasażerkę liczba biletów została prawidłowo przyjęta przez system operacyjny biletomatu, a usterka pojawiła się na etapie rozliczania transakcji. W wyniku zapętlenia operacji nie odnotowano zakończenia operacji, przez co była ona wielokrotnie ponawiana - tłumaczy Mystek.
Dodaje, że podobny błąd zarejestrowano do tej pory tylko w jednym automacie. Zapewnia jednak, że zarówno Mennica Polska S.A., jak i podwykonawcy systemu pracują teraz nad tym, aby podobne sytuacje nie powtarzały się w przyszłości.
Miałeś nieprzyjemne doświadczenie z warszawskim biletomatem? Napisz nam o tym na listy_do_metrowarszawa@agora.pl lub w wiadomości prywatnej na Facebooku.