Pan Radek od 10 lat rozdaje ulotki w warszawskim Mordorze. Był wyśmiewany, bity

Serwis Natemat.pl opisał historię niepełnosprawnego pana Radka, który codziennie rano wstaje o 3 rano i jedzie dwie godziny do pracy - roznosić ulotki. Już znaleźli się chętni do tego, by dać mężczyźnie lepszą pracę. Czy pan Radek przyjmie którąś z propozycji?

Pana Radka można zauważyć na warszawskim Mokotowie. Mężczyzna, mimo iż jest niepełnosprawny, od 10 lat rozdaje ulotki.

Pobudka o 3 rano

Historię pana Radka opisała dziennikarka naTemat.pl, Daria Różańska. Mężczyzna zmaga się w poważną niepełnosprawnością - ma I grupę inwalidzką i musi chodzić o kulach. Mimo to musi pracować. Ma niewielką rentę i skromny dodatek pielęgnacyjny - w sumie 718 złotych miesięcznie. 

- Muszę pracować. Mieszkam ze schorowaną mamą, bo tata nie żyje od 1981 roku - opowiada 47-letni pan Radek.

Codziennie wstaje o 3 nad ranem, aby zdążyć do pracy. Dojeżdża aż z Konstancina, więc podróż zajmuje mu dwie godziny. Jego szefowa, pani Katarzyna, zapewnia jednak, że pan Radek zawsze jest na czas.

Pani Katarzyna okazała się jego aniołem stróżem. Kiedy żaden inny pracodawca nie chciał z nim nawet rozmawiać, ona dała mu pracę. 48-latek rozdaje dzięki niej ulotki jednej z pizzerii. 

Dam pracę, ale...

Jak czytamy w reportażu, pan Radek wita wszystkich przechodniów uśmiechem. Nigdy się nie narzuca, daje ulotki tylko tym, którzy chcą. Potrafi znaleźć w sobie pogodę ducha mimo ciężkich przeżyć. Opowiada, że kiedyś pewien przechodzień obiecał mu wymarzoną pracę - jako ochroniarz.

Postawił mu jednak warunek. Pan Radek miał podpisać umowę na telefon z operatorem. Telefon trafił do mężczyzny, który miał potem zwracać Radkowi pieniądze za rachunki. Niestety... co miesiąc przychodziły opłaty opiewające na 200 złotych, a mężczyzna, który miał załatwić pracę, zapadł się pod ziemię. 

Od tego momentu pan Radek nie ufa już ludziom. Był wyśmiewany, bity... Nadal ma jednak nadzieję. 

Największym marzeniem mężczyzny jest znalezienie pracy w szatni klubu oraz... drugiej połówki. Szuka jej co miesiąc na potańcówkach dla samotnych w Siedlcach. Jeździ aż tam, bo do klubów i dyskotek nie chcą go wpuszczać. Tam nikt go nie dyskryminuje. 

Jest reakcja

Historia pana Radka poruszyła serca wielu. Także twórców fanpage'a Mordor na Domaniewskiej, którzy umieścili link do artykułu na swojej stronie z pytaniem: "Ktoś ma pomysł na pracę dla pana Radosława?".

Pomoc dla pana RadkaPomoc dla pana Radka fot. Facebook.com/ Mordor na Domaniewskiej

Jak mówi w rozmowie z Metrowarszawa.pl Rafał, administrator fanpage'a, już pojawiło się kilka propozycji pracy dla mężczyzny. - Ktoś zaproponował roznoszenie ulotek za lepsze pieniądze, ja znalazłem dwie firmy, które mogłyby go zatrudnić i przyuczyć do pracy zdalnej. Miałby tworzyć bazy danych, uzupełniać je - mówi.

Jak informuje, pan Radek ma podstawowe wykształcenie, ale jest chętny, aby przejść kurs komputerowy. Czy skorzysta z propozycji? - Pan Radek jest po złych doświadczeniach, boi się zaufać, ale mamy nadzieję, że zdecyduje się na którąś z opcji. Ucieszył się, gdy usłyszał, że ludzie chcą mu pomóc - przekonuje.

Spotkałeś kiedyś pana Radka? Opowiedz nam o tym. Napisz na listy_do_metrowarszawa@agora.pl lub w wiadomości prywatnej na Facebooku. 

Ładuję syna do wózka, do którego mocuję kamerę i ruszam w miasto sprawdzić, jak to jest z tymi "obniżającymi się" autobusami

Więcej o: