Samochód stał na drodze pożarowej. "Przez niego straciliśmy wczoraj mieszkania"

W poniedziałek na warszawskich Bielanach doszło do pożaru. Płonął blok na ul. Kochanowskiego. Mieszkanka budynku mówi, że wozy strażackie miały utrudniony dostęp do budynku. Winne były zaparkowane wokół bloku auta.

Pożar w bloku na ul. Kochanowskiego wybuchł wczoraj około godziny 14. W budynku trwa właśnie remont. Strażacy podejrzewają, że doszło do zaprószenia ognia. W gaszeniu uczestniczyło kilkanaście jednostek straży pożarnej. Mimo to wielu mieszkań nie udało się uratować. 

Jedną z poszkodowanych osób jest pani Anna, która umieściła na Facebooku zdjęcie. 

Zablokował drogę pożarową

Pani Anna jest mieszkanką bloku przy ul. Kochanowskiego. Wczoraj spłonęło jej mieszkanie. We wtorek opublikowała w grupie Święte Krowy Warszawskie na Facebooku zdjęcie pokazujące akcję gaśniczą. 

"Przez tego i kilku podobnych straciliśmy wczoraj z sąsiadami mieszkania" - napisała pani Anna. 

Na fotografii widać, że zaparkowany przy bloku samochód utrudnia dostęp wozu strażackiego do budynku. 

Samochód utrudnił strażakom dostęp do płonącego budynkuSamochód utrudnił strażakom dostęp do płonącego budynku Fot. Dzięki uprzejmości pani Anny

Pani Anna w rozmowie z Metrowarszawa.pl mówi, że przy bloku nie ma parkingu, więc wiele osób bezmyślnie zostawia samochody przy budynku.

- To miejsce jest wąskim gardłem na osiedlu. Każdy, kto ma choćby kartę rowerową wie, że to droga pożarowa. Nawet gdy stanie tam jeden samochód, ruch jest utrudniony i odbywa się wahadłowo - opowiada mieszkanka bloku. 

Dodaje, że zgodnie ze statutem każdy mieszkaniec budynku musi zapoznać się z planem dróg osiedlowych. - Ta osoba albo tego nie zrobiła, albo to zignorowała. To jest jakiś koszmar - mówi pani Anna. 

Czy samochód można staranować?

Niektórzy członkowie grupy Święte Krowy Warszawskie, którzy zobaczyli zdjęcie, uważają, że samochód powinien zostać w takiej sytuacji za wszelką cenę przesunięty przez straż pożarną. 

- Jeśli istnieje zagrożenie życia, które uzasadnia przesunięcie takiego samochodu, strażacy to robią - mówi aspirant z zespołu prasowego Komendy Miejskiej PSP m.st. Warszawy w rozmowie z Metrowarszawa.pl.

Dodaje, że w Warszawie istnieją dwie jednostki, które posiadają specjalne urządzenia umożliwiające przesunięcie auta. Natomiast w sytuacjach kryzysowych może zdarzyć się, że samochód, który blokuje dojazd, może zostać przepchnięty. - Działania takie są jednak podejmowane tylko w wyjątkowych sytuacjach, kiedy nie ma innej możliwości dotarcia do pożaru lub miejsca wypadku - zaznacza. 

Tłumaczy również, że na co dzień o drożność dróg pożarowych na osiedlach powinni dbać administratorzy czy zarządcy danych nieruchomości. Obowiązuje ich do tego ustawa.

Dodatkowo stołeczna straż pożarna poinformowała nas również, że w przypadku pożaru przy ul. Kochanowskiego przesuwanie samochodów nie było konieczne. 

- Dowódca jednego z pierwszych pojazdów gaśniczych, które pojawiły się na miejscu zdarzenia, przekazał, że zaparkowane przy budynku samochody nie uniemożliwiły dojazdu i odbył się on sprawnie - informuje nas zespół prasowy Komendanta Miejskiego PSP w Warszawie.

Dodaje jednak, że otrzymano informację o tym, że wokół budynku było ciasno. - Auta zaparkowane bezpośrednio w sąsiedztwie bloku odrobinę utrudniły prowadzenie linii gaśniczych i rozłożenie sprzętu gaśniczego - mówi funkcjonariusz. 

"Przecież teraz się nie pali"

Jak wspomniano wcześniej o drożność dróg osiedlowych powinni dbać administratorzy nieruchomości. W takich sytuacjach nieprawidłowo parkujące samochody należy zgłaszać straży miejskiej lub policji. Osoby, które zobaczyły zdjęcie opublikowane przez panią Annę, mówią jednak, że niewiele to daje. 

Pani Kinga pisze również, że na jej osiedlu wiszą plakaty, które informują mieszkańców o zagrożeniu, jakie powoduje blokowanie dróg pożarowych. Niestety, dodaje również, że są mało skuteczne. 

- Jak ktoś próbuje zwrócić uwagę w "normalny" dzień, to koronnym argumentem takich parkujących zawsze jest, że "przecież teraz się nie pali" i że "nie ma gdzie zaparkować - komentuje pan Maciek. 

- Nikt się tym nie przejmuje, do momentu, kiedy coś się nie stanie... - dodaje pan Aleksander.

Masze podobne doświadczenia na swoim osiedlu? Napisz do nas na listy_do_metrowarszawa@agora.pl lub w wiadomości prywatnej na Facebooku. 

Czy niepełnosprawni mogą skakać w parku trampolin? Igor Konefał: "Nikt jeszcze w Polsce czegoś takiego nie robił"

Więcej o: