Największe zmiany dotyczą takich dzielnic, jak Białołęka czy Praga-Południe. Tam zmieni się liczba okręgów wyborczych - kiedyś były cztery, teraz będzie po pięć w każdej dzielnicy. W każdym okręgu będzie można wybierać tylko 5 radnych - to minimalna dopuszczona ustawą liczba mandatów.
Zdaniem aktywistów zmniejszanie liczby mandatów obniży szansę wejścia do rady niezależnych kandydatów i małych grup działających na rzecz danych dzielnic.
- Radni Platformy tną Warszawę z rzeźniczą precyzją. Szybkimi cięciami podzielili Gocław na trzy części, z Białołęki wykroili długi płat wzdłuż granicy miasta, a dzielnicom Ochota i Rembertów dodali po okręgu. Przyprawili danie gawędą o normie przedstawicielskiej - pisze partia Razem i publikuje prześmiewczy rysunek.
- To są drastyczne zmiany: podzieliliście Grochów Północny, gdzie PO przegrała z PiS. A Gocław poszatkowaliście na trzy części, część przyłączając do Saskiej Kępy, a część do Grochowa - mówił podczas sesji Rady Warszawy Marek Borkowski, dzielnicowy radny PiS.
- Tworzycie okręgi, gdzie komitety dzielnicowe, żeby zdobyć mandat, będą potrzebować 10-12 proc. poparcia. Boicie się konkurencji, boicie się, że będziemy wam patrzeć na ręce - mówił Sebastian Liszka z partii Razem.
Zmiany dotyczyć będą również Ochoty, gdzie działa prężna grupa Ochocianie. Z dotychczasowych trzech okręgów powstały cztery. W efekcie zamiast 7-8 mandatów na okręg przypadać będzie 5-6. Co to zmienia?
- Odtąd żeby zdobyć mandat, trzeba będzie w nowym okręgu osiągnąć ok. 15 proc. poparcia. Mimo że ustawowy próg wyborczy wynosi 5 proc., to realna bariera w tej sytuacji zostaje podniesiona aż trzykrotnie! To może zabetonować scenę polityczną i daje nieuczciwą przewagę dużym partiom (partia, która dostanie 30 proc., może otrzymać nawet połowę miejsc w radzie dzielnicy) - piszą Ochocianie na Facebooku.
Zdaniem Ochocian PO chce zmienić sposób wybierania radnych, tak żeby "organizacje, za którymi nie stoją deweloperzy i korporacje z milionami złotych na kampanię, miały utrudnione wejście do organów rządzących miastem". W Rembertowie, tak jak na Ochocie, również powstanie dodatkowy okręg.
- Wczoraj na komisji złożono poprawkę przewidującą powołanie dodatkowego okręgu na Ochocie i w Rembertowie. Nikt nie miał szansy się z nią zapoznać - krytykowała podczas czwartkowej sesji Paulina Piechna-Więckiewicz, radna Inicjatywy Polskiej.
Jan Mencwel z Miasto Jest Nasze już zapowiedział, że stowarzyszenie zaskarży decyzję radnych.
Politycy PO tłumaczyli, że zmiany są konieczne w związku z nową ordynacją wyborczą, która nakazuje rozdzielić gminne okręgi na nowo. Podkreślali przy tym, że nowe prawo zostało uchwalone przez parlament, głosami Prawa i Sprawiedliwości.
Wyjaśniają, że zmiany w niektórych dzielnicach wynikają ze względów demograficznych. Na Białołęce liczba mieszkańców wzrosła. Na Saskiej Kępie - spadła.
- Na Saskiej Kępie liczba mieszkańców spadła o półtora tysiąca, zrobiło się ich za mało, by mogła nadal być osobnym okręgiem. Zdecydowaliśmy, żeby dołączyć do niej kilka budynków z bliskiego Gocławia - tłumaczył Paweł Lech, miejski radny PO z Pragi-Południe.
A dlaczego właściwie radni zmniejszają liczbę mandatów? Z tym pytaniem zwróciliśmy się do miasta i Jarosława Szostakowskiego, lidera klubu PO.
- Obecnie zaproponowany podział na okręgi wyborcze do Rady m.st. Warszawy jest w istocie podziałem, który obowiązywał w poprzednich wyborach samorządowych z niezbędnymi poprawkami wynikającymi ze zmienionych przepisów prawa wyborczego. Czyli zmniejszenie dziewięciomandatowego okręgu nr 7 do ośmiu mandatów poprzez wyjęcie z niego Rembertowa i dołączenie go do okręgu 2 do Pragi Południe - tłumaczy Bartosz Milczarczyk, rzecznik prasowy ratusza.
Zarzut jakoby Targówek nie był związany z Wesołą czy Wawrem jest jego zdaniem niesłuszny, biorąc pod uwagę, ze dzielnice te są połączone w jeden okręg od kilku kadencji samorządu. - Z kolei Rembertów był częścią chociażby dzielnicy Praga-Południe aż do 1994 kiedy to został zmieniony ustrój Warszawy - mówi.
Na pytanie, dlaczego zmniejszona została liczba mandatów w niektórych okręgach, jak na Ochocie czy Pradze-Południe, Milczarczyk odpowiada: Bo zwiększa się liczba okręgów. Większa liczba okręgów oznacza, że okręgi te są mniejsze obszarowo i mieszkańcy głosują na swoich sąsiadów, czyli osoby, które znają ich problemy. W dużych okręgach mieszkańcom trudniej jest dotrzeć do „swojego” radnego.
Jarosław Szostakowski nie odpowiedział na nasze pytania.
Co sądzisz o zmianach wprowadzanych przez radnych PO? Napisz do nas: listy_do_metrowarszawa@agora.pl