Na początku marca w Wiśle, w okolicy wsi Gassy, pan Piotr zauważył martwe ryby uwięzione pod taflą lodu.
Jak donosił, tysiące martwych ryb unosiło się gęsto na odcinku około stu metrów. Dostrzegł również fragmenty porąbanego lodu. Podejrzewał, że ktoś zabrał ryby do domu. Martwe zwierzęta są też pożywką dla ptaków.
Czytaj więcej: Poszedł na spacer nad Wisłę i taki widok. "Pod taflą zobaczyliśmy tysiące martwych ryb"
Typowy element zimowych warunków
Pojawiły się głosy, że Polski Związek Wędkarski powinien zapobiec tragedii, a nic nie zrobił. Związek odpierał te zarzuty, mówiąc, że to "typowy element zimowych warunków", a śnięte ryby nie stanowią zagrożenia epidemicznego.
"Ciężkie mrozy, które przez ostanie kilkanaście dni panowały na Polską, mocno odbiły się na naszym otoczeniu. Nie ominęły również mazowieckich rzek i jezior z najmniej przyjemnymi skutkami w postaci śnieć ryb włącznie" - pisze PZW.
Ryby usnęły z przyczyn naturalnych
Komunikat na ten temat wydało Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.
"Ryby usnęły z przyczyn naturalnych. Podobne zdarzenia w tym miejscu Wisły były zauważane również w przeszłości. Zdarzenie to jest naturalnym następstwem występowania bardzo niskich temperatur i nie ma związku z żadnymi działaniami osób trzecich" - czytamy w oświadczeniu.
Jak wyjaśnia ministerstwo, śnięcie, czyli inaczej próg letalny, to stan fizjologiczny, w którym ryba jeszcze żyje, ale nie może powrócić do aktywnego życia biologicznego.
"Śnięcie ryb spowodowane może być niską temperaturą, zatruciem wody lub brakiem tlenu (przyducha). Jest to zazwyczaj zjawisko masowe, choć na ograniczonym obszarze" - wyjaśnia.
Byłeś świadkiem niepokojącego zdarzenia? Napisz do nas: listy_do_metrowarszawa@agora.pl
