Chodzi o blok mieszkalny na Gocławiu przy ul. Rechniewskiego 12.
Fotografie balkonu pełnego śmieci umieścił pan Krzysztof. "Obraz miejskiej nędzy i rozpaczy" - pisze.
"Śmieci, nieczystości i przeróżne paskudztwo, zamiast do śmietnika, zostały zeskładowane na balkonie. Torby plastikowe z zanieczyszczeniami i przeróżnym robactwem spiętrzone prawie na wysokość całego piętra" - pisze mężczyzna.
Dodaje, że niedługo przyjdzie wiosna i wyższe temperatury, więc sytuacja znacznie się pogorszy. Smród, robactwo, bakterie...
"Kto na to wszystko pozwala? Gdzie są służby porządkowe? Gdzie jest Sanepid?" - pyta.
Pod wpisem pana Krzysztofa wypowiedzieli się mieszkańcy bloku przy ul. Rechniewskiego. Mówią, że w mieszkaniu, do którego należy zaśmiecony balkon, przebywa mężczyzna. Dodają, że problem z nim trwa od co najmniej 15 lat. Wszyscy zgodnie potwierdzają, że nikt nie potrafi sobie z nim poradzić.
"Nikt z tym człowiekiem nic nie zrobi. Ani żadne służby, ani tym bardziej spółdzielnia" - pisze pan Paweł.
Dodaje, że gdy ok. siedem lat temu na siłę wywieziono z mieszkania kilka kontenerów śmieci, właściciel mieszkania pozwał spółdzielnię. Sprawy sądowe toczą się podobno od wielu lat.
"Systematycznie raz w roku jakieś służby to sprzątają, ale za jakiś czas jest to samo. Widzę to codziennie, to jest koszmar" - komentuje pani Grażyna.
Sąsiedzi zbieracza z Gocławia mówią, że balkon to jeszcze nic. Całe mieszkanie mężczyzny jest wypełnione śmieciami. "W środku lokalu są tunele ze śmieci" - mówi jeden z nich.
Jedna z mieszkanek budynku dokładnie opisała, z czym sąsiedzi muszą zmagać się na co dzień. Pani Dominika pisze, że mieszka w lokalu nad problematycznym sąsiadem. Według niej sytuacja trwa od co najmniej 20 lat. Prusaki, myszy, smród. "Co roku musimy na własną rękę robić dezynsekcję" - wyznaje.
Potwierdza to pan Paweł: Gdy [właściciel] otwiera drzwi do tego mieszkania, na klatkę wybiegają myszy.
Pani Dominika mówi, że mężczyzna, przez cały rok zostawia w mieszkaniu otwarte okna, więc ogrzanie jej lokalu znajdującego się bezpośrednio nad nim jest udręką. Dodaje, że nic nie może się jednak równać z latem. Oprócz tego, że śmierdzi, wszyscy boją się jeszcze pożaru.
"Każda interwencja, każda skarga, każde pismo - na nic! On nawet nie mieszka w tym mieszkaniu, tylko składuje tu ten bajzel" - pisze mieszkanka bloku na Rechniewskiego.
Kiedyś zapytała go nawet dlaczego zbiera śmieci. "Odpowiedział, że to jego hobby!" - opowiada pani Dominika.
Andrzej Opala, rzecznik dzielnicy Praga-Południe mówi w rozmowie z Metrowarszawa.pl, że urząd jest zaznajomiony z problemem. Ale za poradzenie sobie z uciążliwym mieszkańcem odpowiedzialna jest spółdzielnia.
- Władze spółdzielni walczą z tym mieszkańcem od lat, ale dopiero 10 stycznia 2018 r. zapadł ostateczny wyrok Sądu Rejonowego Praga-Południe, zobowiązujący władze Spółdzielni Mieszkaniowej Gocław-Lotnisko do uporządkowania lokalu - mówi Andrzej Opala.
Tłumaczy, że sprawa trwała tak długo, ponieważ chodzi o lokal własnościowy. Gdyby chodziło o lokatora, który wynajmuje mieszkanie, wszystko dałoby się załatwić szybciej. Dodaje, że władze spółdzielni już wystąpiły z prośbą o pomoc w uprzątnięciu mieszkania do odpowiednich służb porządkowych: policji, straży miejskiej, straży pożarnej i Sanepidu.
- Spółdzielcy obawiają się, że będą musieli użyć siły wobec właściciela lokalu. Boją się również zarazków, robactwa, insektów - mówi rzecznik dzielnicy Praga-Południe.
Masz problem ze swoim sąsiadem? Opowiedz nam o tym! Napisz na listy_do_metrowarszawa@agora.pl lub w wiadomości prywatnej na Facebooku.