660 zł za 12 km jazdy. Cypryjczycy chcieli pojechać z centrum na Okęcie. Kierowca zablokował drzwi

Cypryjczycy wsiedli do "taksówki" na warszawskiej Starówce, chcieli dojechać na Okęcie. Na miejscu okazało się, że muszą zapłacić 660 złotych. Gdy nie chcieli zapłacić, kierowca zablokował drzwi.

Kobieta opisała na Facebooku oburzające doświadczenie swoich znajomych z Cypru. Obcokrajowcy wsiedli do pojazdu zapewniającego przewóz osób. Ich trasa miała zaledwie 12 km, a kierowca zażądał za nią niebotycznej kwoty.

660 zł za 12 km

Para Cypryjczyków z trójką dzieci - swoją córką i dwójką, którą mieli pod opieką - wsiadła do pojazdu stojącego przy Starym Mieście w Warszawie. Poprosili kierowcę o zawiezienie ich na lotnisko na Okęciu (odległość ok. 12 km). Na miejscu okazało się, że rachunek opiewa na 660 złotych. Obcokrajowcy byli w szoku. Powiedzieli mężczyźnie, że nie mają przy sobie tylu pieniędzy w złotówkach. Gdy odmówili zapłacenia, kierowca zablokował drzwi i zagroził, że zawiezie ich z powrotem na starówkę. 

"Córka znajomych dostała ataku paniki, dwójka innych dzieci zaczęła płakać" - opisuje na Facebooku pani Monika.

Nieuczciwy taksówkarz chciał od Cypryjczyków 660 zł za kursNieuczciwy taksówkarz chciał od Cypryjczyków 660 zł za kurs Fot. Screen Facebook

Cypryjczycy byli przerażeni. Bali się, że kierowca lub jego koledzy zrobią im krzywdę. W końcu zaproponowali zapłatę w euro. "Kierowca łaskawie się zgodził. I odstawił ich z powrotem przed terminal" - czytamy we wpisie. 

"Uważajcie na tego kierowcę"

Pani Monika ostrzega innych przed kierowcą, który wiózł mieszkańców Cypru na lotnisko. Twierdzi, że znalazła o nim wiele niepochlebnych opinii w internecie. "Warto przekazać innym, żeby omijali szerokim łukiem" - dodaje. 

"Właśnie tacy ludzie wyrabiają nam negatywną opinię wśród odwiedzających Polskę turystów" - pisze kobieta. 

Zaznaczyła, że samochód nie miał na dachu taksówkarskiego "koguta". Okazuje się, że kierowca nie jest taksówkarzem, a po prostu osobą oferują przewóz osób. Oznacza to, że nie ma nic wspólnego z licencjonowaną taksówką. 

Nieuczciwi przewoźnicy

O nieuczciwych kierowcach w Warszawie pisaliśmy pod koniec zeszłego roku. Podobne doświadczenie miała mieszkanka Ukrainy. Kobieta wsiadła do pojazdu na Dworcu Centralnym, chciała dojechać do hali Wola. Trasa miała zaledwie 8 km, a kierowca zażądał za kurs 560 zł. Gdy odmówiła zapłaty, zablokował drzwi. Na miejsce wezwana została policja.

Czytaj więcej:  560 zł z Dworca Centralnego do hali Wola. Nie chciała zapłacić, kierowca zablokował drzwi

Co na to policja?

W przypadku Ukrainki, która czuła się oszukana policja nie mogła zrobić wiele. Okazało się bowiem, że w samochodzie widniał cennik. Taryfa dzienna wynosiła 40 zł za km, nocna - 60 zł. Dodatkowe koszta to często też ok. 200 zł opłaty startowej i 50 zł za trzaśnięcie drzwiami.

- Cennik był z kosmosu, ale prawo tego nie zabrania - powiedział w rozmowie z Metrowarszawa.pl rzecznik śródmiejskiej komendy, asp. sztab. Robert Koniuszy.

Przyznaje, że od strony moralnej takie traktowanie ludzi prawdopodobnie nie jest fair. Ale nie jest to przestępstwo. 

Koniuszy informuje, że jedynym skutecznym sposobem na nieuczciwych kierowców, to zwracanie uwagi na oznaczenie pojazdów, cenniki oraz informacje na dworcach czy lotniskach (bo to właśnie tam najczęściej można się natknąć na podejrzane samochody).

Licencjonowane taksówki muszą mieć: lampę z napisem TAXI, tabliczkę z hologramem i numerem licencji taksówkarza, na przednich drzwiach: żółto-czerwony pas i herb Warszawy, a w środku identyfikator, taksometr i informację, dokąd kierować skargi. Te można złożyć w urzędzie miasta lub zgłosić się pod numer telefonu 19 115.

Spotkałeś się z nieuczciwymi taksówkarzami w Warszawie? Napisz do nas na metrowarszawa@agora.pl lub w wiadomości prywatnej na Facebooku. 

Hardkorowy Koksu wsiadł na wózek inwalidzki i wyjechał na śnieg. Tego się nie spodziewał

Więcej o: