Koncesji nie ma, ale alkohol jest. Klub disco polo na Pradze znalazł sposób na obejście prawa

Warszawski klub znalazł sposób na brak koncesji na sprzedaż alkoholu. Do lokalu można wnieść własny alkohol albo kupić go od zewnętrznego cateringu. Wygląda na idealne rozwiązanie, ale nie obeszło się bez interwencji policji.

"Tej nocy wnosisz tyle swojego alkoholu, ile chcesz, ale pod warunkiem, że jest on w butelce po coli" - ogłaszał na plakatach klubu disco polo na ul. Wał Miedzeszyński 407 w Warszawie. 

Wnieś Własny Alkohol

Imprezy typu BYOB, czyli "Przynieść własną butelkę" (z ang. Bring Yout Own Bottle) to popularny pomysł na imprezy na całym świecie. Skorzystał z niego również klub Saska na Pradze-Południe. 

Imprezy organizowane są w każdy piątek miesiąca. Osoby, które chcą pobawić się tego dnia przy disco polo, muszą zapłacić co prawda 30 złotych przy wejściu, ale zaoszczędzą na alkoholu. Mogą kupić go w sklepie i wnieść do środka. Właściciel Saskiej, Tomasz Sierakowski, zapewnia, że chętnych jest wielu - za każdym razem sala jest pełna. 

Co przynoszą ze sobą imprezowicze? Tomasz Sierakowski mówi w rozmowie ze "Stołeczną", że duże, dwulitrowe butelki po coli, w których zazwyczaj wymieszany jest alkohol. Dodaje, że plastikowe butelki to rodzaj zabezpieczenia - organizatorzy nie chcą, aby ktoś dostał po głowie szkłem. 

Alkohol bez koncesji? 

Właściciel, do którego dotarła "Stołeczna", powiedział dziennikarzowi, że pomimo iż goście lokalu mogą wnieść własny alkohol, można kupić go również przy barze. 

Jest tylko jeden problem. Klub Saska nie posiada koncesji na alkohol. Andrzej Opala z urzędu dzielnicy Praga-Południe mówi nam, że teren, na którym znajduje się klub Saska, jest własnością spółki Domex. Oprócz klubu disco polo jest tam również grecka restauracja Taverna Patris oraz dwa ogródki sezonowe - wszystkie trzy mają koncesję na sprzedaż alkoholu. Saska Disco Club jej nie posiada. 

Dodaje, że gdy urząd dzielnicy dowiedział się o sprawie, poinformowana została policja. Na miejscu okazało się jednak, że dosłownie godzinę wcześniej podobne zgłoszenie złożył jeden z mieszkańców dzielnicy. Funkcjonariusze udali się na miejsce, ale sprawdzić czy w lokalu nie jest łamane prawo. 

Metoda na catering 

Po kilku godzinach właściciel lokalu ponownie zadzwonił do dziennikarza "Stołecznej" i uściślił, że on sam nigdy nie jest organizatorem imprez. Jest nim firma cateringowa, której właściciel wynajmuje lokal. To właśnie ona jest organizatorem i może sprzedawać alkohol, ponieważ ta ma koncesję na alkohol. 

Informację tę potwierdza rzeczniczka policji na Pradze-Południe, kom. Joanna Węgrzyniak.

- Udało się już ustalić i potwierdzić, że klub Saska nie organizuje samodzielnie imprez, a jedynie podnajmuje lokal osobom zainteresowanym organizacją różnych wydarzeń - mówi w rozmowie z Metrowarszawa.pl.

Jak pisze "Stołeczna", "sposób na catering" to popularna metoda na obejście braku koncesji na sprzedaż alkoholu. Na razie nie wiadomo jeszcze czy w klubie Saska doszło do złamania prawa. Kom. Joanna Węgrzyniak informuje nas, że w sprawie nadal trwają czynności. 

Zainterweniowali mieszkańcy

Andrzej Opala mówi, że najbardziej gorsząca jest sama kwestia plakatów reklamujących imprezę w klubie Saska, które rozwieszono w Warszawie. 

- Umieszczanie takich informacji na afiszu może nie być zgodne z prawem. Należy pamiętać o tym, że w Polsce obowiązuje ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi - tłumaczy Opala. 

Czy myślisz o sposobie działania tego klubu? Podziel się swoim zdaniem. Napisz do nas na metrowarszawa@agora.pl lub w wiadomości prywatnej na Facebooku. 

Monopolowy obok szkoły? Absurdy radnych zaczynają bawić warszawiaków. "Jeszcze narkotyki i muzyka gra?

Więcej o: