O metodzie "na kuratora" wspominaliśmy już przy okazji śledztwa dotyczącego innego warszawskiego adresu. Komisja kilka tygodni temu badała sprawę kamienicy na ul. Łochowskiej 38. W 2011 roku budynek został przekazany właścicielowi - Józefowi Pawlakowi - na prośbę jego kuratora, Zbigniewa Lichockiego.
W trakcie procedur ustalono, że osoba, której kamienica miałaby zostać przekazana, nie żyje od ok. 70 lat. A nawet gdyby żyła, w 2011 r. (gdy podpisana została decyzja), miałaby 128 lat.
Czytaj więcej: Miasto chciało oddać kamienicę 128-latkowi. Urzędnicy z Pragi w kilka godzin ustalili, że coś jest nie tak
Wśród licznych nadużyć dotyczących dzikiej reprywatyzacji w Warszawie, jedną z najpopularniejszych metod oszustwa były "wyłudzenia na kuratora".
Szukano kamienic, po które od lat nikt się nie zgłosił i występowano do sądu z prośbą o ustanowienie kuratora budynku. Osoby takie stawały się wtedy zarządzającymi mieniem zaginionego właściciela. Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna" sąd często wyrażał zgodę na taki proceder nawet w przypadku podejrzenia, że właściciel już nie żyje, czyli gdy z aktu urodzenia wynikało, że osoba ta musiałaby mieć 130-150 lat.
Niektórzy spekulują, że do takiego nadużycia mogło dojść w przypadku reprywatyzacji budynku przy Łochowskiej 38 oraz Skaryszewskiej 11.
Portal wpolityce.pl dotarł do korespondencji, która ma sugerować, że prezydent Warszawy mogła wiedzieć o przejmowaniu kamienic metodą "na kuratora". "Hanna Gronkiewicz-Waltz już w 2012 roku wiedziała o kuratorze, który 'reprezentował' osobę mającą 117 lat w sprawie kamienicy przy Skaryszewskiej 11" - czytamy w serwisie.
Miałoby to wynikać z korespondencji ówczesnego radnego Jarosława Krajewskiego z prezydent Warszawy. W 2012 roku Krajewski wystosował interpelację do Hanny Gronkiewicz-Waltz, w której pytał o kamienicę przy Skaryszewskiej 11.
Pyta w niej m.in. o kwestię poszukiwania właścicieli lub spadkobierców kamienicy. W odpowiedzi otrzymał zapewnienie, że ratusz "utrzymuje kontakt z następcą prawnym dawnej właścicielki nieruchomości".
Dziennikarze wnioskują z tej odpowiedzi, że Hanna Gronkiewicz-Waltz musiała zatem wiedzieć, że jeden z sześciu ustanowionych kuratorów kamienicy przy Skaryszewskiej 11 jest pełnomocnikiem Ity Hindy Mertenbaum. Kobiety, która w momencie ustanawiania kurateli musiałaby mieć 117 lat.
"Prezydent nie może więc twierdzić, że nie miała pojęcia o tzw. kuratorach dla "duchów" w kontekście Skaryszewskiej. Korespondencja jest też dowodem, że Hanna Gronkiewicz-Waltz miała też generalną wiedzę o praktykach przejmowania nieruchomości warszawskich 'na kuratora'." - czytamy.
W samych dokumentach nie widnieje jednak wzmianka o Mertenbaum ani jej wieku.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy warszawski ratusz. Agnieszka Kłąb z zespołu prasowego Urzędu Miasta Warszawa mówi, że to "tylko interpretacja dziennikarza".
- Z opublikowanych dokumentów nie wynika, że pani prezydent podpisała się pod dokumentem, w którym zawarta jest informacja, że kurator reprezentuje interesy osoby 117-letniej - mówi Agnieszka Kłąb.
Dodaje, że sąd wyznaczył kuratora nie na wniosek miasta, ale na prośbę drugiej strony w tej sprawie, czyli pozostałych właścicieli i spadkobierców budynku przy Skaryszewskiej 11.
- Ani ratusz, ani pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz nie wiedzieli o takich procederach - podkreśla rzeczniczka prasowa.
Czy uważasz, że wnioski wyciągnięte przez dziennikarzy są zasadne? Podziel się swoją opinią. Napisz do nas na metrowarszawa@agora.pl.