Wbiegł na szczyt Marriotta i padł na kolana. Za jednym zamachem spełnił dwa marzenia

W nocy z soboty na niedzielę miłośnicy biegania mieli okazję wbiec na "szczyt Everestu". Dla wielu na pewno było to niesamowite doświadczenie, ale jeden z nich przebił wszystkich.

Marriott Everest Run to bieg, dzięki któremu można poczuć się jak po zdobyciu szczytu Mount Everest. 

Everest Run

"Zamiast butli z tlenem - butle z piciem. Zamiast Szerpów - Twoja rodzina i znajomi. Zamiast odmrożeń - lejący się pot. Zamiast 8850 metrów – 65 x 42 piętra. Zamiast długiej wyprawy – 24 godziny. Zamiast Himalajów – centrum Warszawy. A zamiast Everestu – Hotel Marriott" - czytamy w opisie wydarzenia.

Biegacze pokonują 42 piętra budynku 65 razy, co daje łącznie 8850 metrów, czyli wysokość szczytu Everest (według innych pomiarów szczyt Everest ma 8848 m n.p.m.). 

Dla jednego z uczestników zdobycie "Everestu" to było jednak za mało. 

Życiowy Everest

Krzysiek postanowił osiągnąć tej nocy coś jeszcze. Dokładnie o 3:22 zakończył bieg. Na górze czekała jego dziewczyna Iza. Nie spodziewała się, że na szczycie jej ukochany padnie przed nią na kolana. Mężczyzna postanowił poprosić ją o rękę. 

Organizatorzy wydarzenia informują nas, że wszystko poszło zgodnie z planem.

"Wybranka jego serca oczywiście się zgodziła, dzięki czemu nasi medycy nie musieli interweniować w sprawie złamanego serca" - napisano w poście. 

Też postawiłeś na nietypowe zaręczyny albo byłeś ich świadkiem? Opowiedz nam o tym. Napisz do nas na metrowarszawa@agora.pl lub w wiadomości prywatnej na Facebooku. 

The Biggest Eye Contact Experiment

Więcej o: