O tragedii poinformowała w sobotę rano straż pożarna. W pożarze na Mokotowie ucierpiały dwie osoby - jedna została przetransportowana do szpitala, drugiej nie udało się uratować.
Komitet "Nie zapomnij o Nas" działający przy Muzeum Powstania Warszawskiego poinformował, że nie żyje Tomasz Breitkopf "Rogacz" - powstaniec warszawski odznaczony Krzyżem Walecznych oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
"W sobotę w pożarze we własnym domu na warszawskim Mokotowie zginął Tomasz Breitkopf "Rogacz" (91 l.), powstaniec warszawski, zgrupowanie "Chrobry II" - napisano na Twitterze.
Dodano również, że 91-latek był chory oraz miał problemy z chodzeniem.
Z komentarzy pod postem dowiadujemy się, że drugą osobą poszkodowaną w wypadku była jego żona. Kobieta obecnie znajduje się w szpitalu z rozległymi oparzeniami.
Tomasz Breitkopf rozpoczął działania konspiracyjne od wstąpienia do "Szarych Szeregów" w 1943 r. W czasie powstania warszawskiego służył w drużynie harcerskiej, dowodzonej przez Mirosława Biernackiego, pseudonim "Generał" - początkowo w Kurzej Stopce (budynku na ul. Siennej), a po zniszczeniu budynku, na placówce w fabryce Borman przy ul. Towarowej.
Po powstaniu Breitkopf trafił do niewoli niemieckiej. Po uwolnieniu z obozu wyjechał do Włoch, gdzie wstąpił do II Korpusu Polskiego gen. Andersa, wcielony do 6. pułku pancernego. Z Korpusem wyjechał do Wielkiej Brytanii, zdemobilizowany, w lutym 1947 r. powrócił do kraju.
W komentarzach pod postem na Twitterze ludzie wyrażają swoje współczucie dla żony pana Breitkopfa.
"Pożar parę bloków dalej... Żona poparzona znajduje się w szpitalu. Cały dobytek spalony" - napisał pan Grzegorz.
Komentarz od razu zmotywował ludzi. Wielu z nich chce zorganizować pomoc dla wdowy. Pan Grzegorz poinformował, że najpotrzebniejsze rzeczy zapewnił już prezes spółdzielni mieszkaniowej, który odwiedził ją w szpitali.
Odezwaliśmy się do organizatora akcji "Nie zapomnij o Nas", Patryka Markuszewskiego, który przekazał informację o śmierci Tomasza Breitkopfa. Poinformował nas, że na razie pojawiły się tylko wstępne pomysły organizacji pomocy dla wdowy. Jak dodaje, jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
- Mieszkanie było ubezpieczone, dużo osób oferuje pomoc, jednak w tej chwili chyba żadna nie będzie potrzebna. Oboje państwo pracowali całe życie na wysokich stanowiskach, mieli wysokie emerytury, mają rodzinę, wnuk jest już przy babci, syn właśnie leci z USA. Finansowo sytuacja bezpieczna - mówi metrowarszawa.pl.
Jak dodaje, pani Wanda ma lekką demencję i miażdżycę, więc prawdopodobnie konieczne będzie umieszczenie jej w domu opieki. Jeszcze nie wiadomo, kiedy odbędzie się pogrzeb pana Tomasza - na razie prokurator zarządził sekcję zwłok.
Na oficjalnym Facebooku warszawskiej straży pożarnej znajduje się informacja o pożarze. Wybuchł przed 2. w nocy w mieszkaniu na szóstym piętrze w bloku przy ulicy Niepodległości.
"Sytuacja pożarowa była rozwinięta - pożarem był objęty jeden z pokoi, przedpokój oraz kuchnia. Dwa pokoje znajdujące się po przeciwległej stronie mieszkania były zamknięte drzwiami wewnętrznymi i pożar się na nie nie rozprzestrzeniał" - napisano w poście.
Strażakom udało się wynieść z mieszkania starszą kobietę. Od razu trafiła do szpitala.
"W pomieszczeniu, w którym wybuchł pożar, znaleziono kolejną osobę. Z uwagi na stopień uszkodzeń ciała (ogólne zwęglenie) nie została ewakuowana z lokalu" - czytamy dalej.
Mieszkańcy wszystkich trzech klatek bloku przy ul. Niepodległości zostali ewakuowani. Działania zakończyły się o 4. nad ranem.