Ciało dziecka leżało na ulicy w miejscowości Brwinów. Podkom. Karolina Kańka, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Pruszkowie potwierdziła tę informację. Nie chciała jednak podawać szczegółów.
Sprawa została przekazana Prokuraturze Rejonowej w Pruszkowie.
Czytaj więcej: Makabryczne odkrycie pod Warszawą. Na ulicy leżał martwy noworodek
Z ustaleń prokuratury wynika, że policjantów zaalarmowała siostra matki dziecka. W niedzielę wieczorem przyszła na komendę w Pruszkowie i poinformowała funkcjonariuszy, że jej siostra mogła poronić i potrzebuje pomocy.
Gdy policjanci pojawili się na miejscu zauważyli w mieszkaniu brunatne plamy. Kobieta, którą tam zastali, nie podała jasnej wersji wydarzeń - kilkukrotnie zmieniała wersję przebiegu zdarzeń. Relacja kobiety naprowadziła jednak policjantów na trop. Udali się w okolice kontenera z używaną odzieżą, gdzie znaleźli ciało noworodka. Dziecko było zawinięte w worek.
Prokuratura podejrzewa, że doszło do zabójstwa.
Prokurator Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformował, że policja jeszcze w niedzielę wieczorem aresztowała dwie podejrzane osoby - 28-letnią Izabelę J. oraz 35-letniego Zdzisława J. Podejrzewano, że małżeństwo to rodzice martwego noworodka.
Podczas zatrzymania mężczyzna był pod wpływem alkoholu. Badania potwierdziły również, że kobieta urodziła niedawno dziecko.
Przeprowadzona sekcja zwłok noworodka wykazała, że dziecko urodziło się w piątek. Poród nie odbył się jednak w szpitalu, ale w mieszkaniu. Biegli stwierdzili, że dziecko urodziło się żywe i było zdolne do przeżycia. Przyczyną śmierci było uduszenie.
Kobieta usłyszała już zarzuty zabójstwa oraz znieważania zwłok. Izabela J. nie przyznała się do zabójstwa. Powiedziała policjantom, że dziecko urodziło się żywe, ale po chwili przestało się poruszać. Kobieta owinęła je w worek, a następnego dnia - w sobotę - wyniosła pod kontener z używaną odzieżą. Na wniosek prokuratora Izabela J. spędzi w areszcie 3 miesiące.
Mąż kobiety - Zdzisław J. - nie jest podejrzany o udział w zabójstwie. Został już zwolniony z aresztu.
- Z informacji jakie posiadamy wynika, że osoby te często spożywały alkohol i nie cieszyły się najlepszą opinią - mówi Łukasz Łapczyński.
Dodaje, że małżeństwo posiadało troje wspólnych dzieci. Wszystkie znajdują się w placówkach opiekuńczych. Podkreśla jednak, że z uwagi na ich dobro, nie może udzielać szczegółowych informacji.