Paweł Sajewicz podczas jednej z wizyt w restauracji Pikanteria na Saskiej Kępie w Warszawie zauważył, że w karcie dań publikowane są dowcipy. Jego zdaniem są one rasistowskie, seksistowskie i homofobiczne. Całą sytuację opisał na swoim Facebooku.
Oryginalny post zniknął z portalu. Jego autor podkreśla jednak, że to nie on go usunął. Podejrzewa, że został zgłoszony przez jednego z użytkowników jako naruszający zasady i usunięty przez pracowników Facebooka.
W jednym z żartów mężczyzna mówi do żony: "Kochanie, kupiłem ci zmywarkę, żebyś miała więcej czasu na odkurzanie". W innym: "Idą sobie dróżką trzej przyjaciele: miś, łoś i ryś. Ten pierwszy oznajmia: wkurza mnie to 'ś' na końcu. Takie 'ś' jest pedalskie, ciulowate i w ogóle! Od dzisiaj koniec z misiem. Jestem Niedźwiedź!!! Bo powiadam, kto ma 'ś' na końcu, ten fujara i gej". (Resztę można przeczytać w naszej galerii.)
Pan Paweł opowiada, że następnego dnia po wizycie w Pikanterii, napisał wiadomość do restauracji z prośbą o usunięcie niesmacznych dowcipów z menu. Nie otrzymał odpowiedzi przez kilka dni. Ponowił ją więc, a potem skontaktował się z lokalem za pośrednictwem profilu na Facebooku. W końcu odpisali.
"Zostałem poinformowany, że po raz pierwszy strona z dowcipami spowodowała negatywne emocje u któregoś z gości - i za to mnie Pikanteria przeprosiła. Zapewniono mnie jednocześnie, że „pracownik, który jest za to odpowiedzialny” został już upomniany. I że lokal zwróci uwagę na dobór bardziej uniwersalnych dowcipów" - relacjonuje Sajewicz.
To jednak go nie usatysfakcjonowało. Chciał dopytać, czy dowcipy zostaną usunięte również z obecnego menu. Odpowiedzi się nie doczekał. Postanowił zaapelować do ludzi o wysyłanie wiadomości z prośbą o natychmiastowe zlikwidowanie strony z żartami.
Skontaktowaliśmy się z panem Pawłem, aby poznać jego obszerniejsze uzasadnienie.
- Nie chodzi o to, czy kogoś te żarty śmieszą czy wręcz przeciwnie - budzą w kimś wstręt. To nie jest kwestia estetyczna ani obyczajowa. Sęk w tym, że one dotykają grup społecznych, które w Polsce są bardzo często ofiarami szykan bez powodu, a nawet przemocy. Przykład pierwszy z brzegu – aktor Krzysztof Pieczyński, który w środę został nazwany pedałem, a następnie pobity. To forma oswajania mowy nienawiści. Oddzielmy to, czy kogoś te żarty bawią, od tego, jakie konsekwencje mogą nieść - przekonuje Sajewicz.
Jak dodaje, nie obawia się, że zostanie osądzony o brak dystansu czy poczucia humoru. - Gdybym się obawiał, nie upubliczniłbym tego, co napisałem na Facebooku - stwierdza.
Uważa również, że zapewnienie restauracji, iż przy następnych odsłonach menu weźmie pod uwagę jego sugestie i dobierze bardziej uniwersalne żarty, to za mało. - W moim odczuciu to odpowiedź wymijająca. Żarty powinny zniknąć z karty już teraz - można zakryć stronę z dowcipami lub wydrukować tymczasowe menu do pojawienia się nowego. To żaden wysiłek dla dobrze prosperującej restauracji - przekonuje Sajewicz.
Czy restauracja zdecydowała się usunąć żarty? W oświadczeniu przesłanym przez Katarzynę Mańko z Pikanterii czytamy, że przez 10 lat funkcjonuje tam rubryka z żartami i przez ten czas dowcipy ocenianie były wyłącznie w kategorii śmieszne lub mniej śmieszne.
Nikt nie poczuł się urażony, nikt nam tego nie zgłosił. Pan Paweł jest pierwszy. Nie do końca rozumiemy walkę, którą rozpoczął i komentarze w postach. Zgadzamy się odpowiedziami osób biorących udział w dyskusji, iż to właśnie takie zachowania, prowokowanie takich tematów, wyróżnianie grup, powoduje budowanie barier i wskazywanie różnic - pisze Mańko.
Pani Katarzyna nie rozumie, pod jakim względem postacie z dowcipów są gorsze i dlaczego należy je marginalizować. "Pan Paweł w dziwny sposób postrzega równość społeczną i jak widać jest w swojej ocenie odosobniony" - pisze. Przekonuje, że wpis nie spowodował żadnej reakcji ze strony internautów (restauracja otrzymała jeden e-mail i jedną prywatną wiadomość na Facebooku z prośbą o usunięcie dowcipów).
"Warszawiacy, jak widać, potrafią odróżnić dowcip od rzeczywistości. W komentarzach pokazali swój dystans, również swoją otwartość i dowiedli, iż zjawisko seksizmu, rasizmu i homofobii to margines" - przekonuje.
Zgadza się, że dowcipy mogłyby być bardziej delikatne, ale ma wątpliwości, czy wtedy byłyby jeszcze zabawne. - Jedno, co można nam zarzucić to to, czy wybrane przez nas dowcipy śmieszą czy nie. Bo to cały czas są dowcipy! - podsumowuje.
Jak dodaje Mańko, wydźwięk dyskusji na Facebooku utwierdził restauratorów w przekonaniu, że dowcipy nie powinny zostać usunięte.
Co sądzisz o postawie pana Pawła? Uważasz, że ma rację? Czy raczej stajesz po stronie restauracji? Napisz do nas: metrowarszawa@agora.pl.