W lutym ubiegłego roku nieznani sprawcy, jak twierdził Irańczyk Salar Farsi, zniszczyli mu zamki w drzwiach do kawiarni Brunet Kafe przy ulicy Miodowej w Warszawie, porysowali witryny lokalu, a potem wbili gwoździe w zamki, aby uniemożliwić wejście do środka.
Wcześniej zostawili mu kartkę z informacją o treści: Nie będziesz jadł polskiego chleba, masz się stąd wynieść. Masz 30 dni na opuszczenie kraju. Autorem był "Polski Patriota".
Czytaj więcej: Irańczyk mieszkający w Warszawie ofiarą rasistowskich ataków. "Zostaniesz stracony, jeśli nie wyjedziesz"
Po zdarzeniu wsparcie Irańczykowi zadeklarowała prezydent Warszawy, rzecznik praw obywatelskich oraz pełnomocnik kardynała Kazimierza Nycza, metropolity warszawskiego.
Policji, mimo braku monitoringu w miejscu zdarzenia, udało się odszukać sprawcę. Wszystko dzięki kamerom, które tuż po zdarzeniu zamontowało naprzeciwko kawiarni Centrum Luterańskie.
Kilka dni po świętach wielkanocnych "Polski Patriota" znów zaatakował. Kamera zarejestrowała mężczyznę w kapturze. W jednej ręce trzymał laskę, w drugiej sprej, którym na żółto pomalował witrynę kawiarni. Mężczyzna trafił w ręce policjantów. Okazało się, że ma 85 lat. Jak informuje policja, miał przekonywać, że wcale nie jest rasistą.
W sprawie mężczyzny prowadzone były dwa postępowania prokuratorskie - pierwsze w sprawie gróźb, drugie w sprawie wandalizmów.
W pierwszym postępowaniu udało się ustalić, że autorem listu był 85-latek. Biegły grafolog nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Mimo to, prokuratura umorzyła postępowanie.
Dlaczego? Jak czytamy w oświadczeniu: Nie został spełniony warunek realności groźby (m.in. z uwagi na wiek mężczyzny, stan zdrowia, dotychczasowy przebieg życia, w tym brak konfliktów z prawem oraz środowiskami niechętnie odnoszącymi się do osób innego wyznania czy pochodzenia).
Drugie postępowanie również zostało umorzone. "Nie uzyskano żadnych innych dowodów pozwalających na stwierdzenie, iż to w/w mężczyzna dopuścił się zniszczenia mienia kawiarni" - czytamy.
Jak dodaje prokuratura, sam fakt, iż na miejscu zdarzenia znaleziono kartkę jego autorstwa, "nie było wystarczającą okolicznością pozwalającą na przedstawienie zarzutu zniszczenia mienia".
Co z pomazaniem sprejem, podczas którego 85-latek został zatrzymany? Straty były zbyt małe, by uznać to za przestępstwo. Potraktowano to więc jako wykroczenie.
Pochodzący z Iranu Salar Farsi mieszka w Polsce od 10 lat. W napisanej tutaj pracy magisterskiej skrytykował rząd swojego kraju i gdy próbował uzyskać w Iranie ekwiwalent dyplomu, dowiedział się, że może mu grozić więzienie. Zdecydował więc, że zostanie w Polsce.
We wrześniu 2016 r. Salar otworzył przy ul. Miodowej kawiarnię Brunet Kafe. Szybko zaczęły się problemy. W ciągu pięciu miesięcy jego lokal został zaatakowany cztery razy.
Swoją opinią na temat decyzji prokuratury Farsi podzielił się z serwisem tvnwarszawa.pl. Wyjawił, że sam fakt, że wie, kim jest sprawca, nie powoduje, że się mniej boi. Jego zdaniem 85-latek przychodził pod kawiarnię wielokrotnie. W rozmowie z metrowarszawa.pl powtórzył te słowa. - Był tu przedwczoraj. A co, jeżeli następnym razem przyjdzie do mnie z nożem? - powiedział.
Mówi również, że jego zdaniem jest przyzwolenie w Polsce na tego typu zachowanie. - Takie czyny powinny być karane, wiele osób, które robi takie rzeczy nie ponosi odpowiedzialności, sprawy są umarzane lub policja nie odnajduje sprawców. Nie powinno tak być - mówi.
Czy uważasz, że 85-latek zasłużył na karę? Napisz: metrowarszawa@agora.pl