Mistrz zbrodni. Wymusił pierwszeństwo, uciekł na przystanek, a potem zrzucił wszystko na żonę

W środę doszło do kolizji na warszawskiej Białołęce. Okazało się, że jeden z kierowców był pod wpływem alkoholu. Po stłuczce próbował się wykręcić. Najpierw uciekł, a potem skłamał.

Na skrzyżowaniu ulic Modlińskiej i Elektronowej doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych. Nikt nie został ranny. 

Najpierw uciekł, potem skłamał

Jak podaje tvnwarszawa.pl, z relacji świadków wynika, że kierowca fiata chciał skręcić w lewo z ul. Modlińskiej na Elektronową. Wymusił jednak pierwszeństwo na jadącym z naprzeciwka volkswagenie. Doszło do kolizji.

Po stłuczce kierowca fiata najprawdopodobniej próbował uniknąć konsekwencji. Oddalił się z miejsca wypadku i poszedł na pobliski przystanek autobusowy. Zauważył to jednak jeden ze świadków i przyprowadził go z powrotem. 

Gdy funkcjonariusze policji pojawili się na miejscu i spytali kierowcę o przebieg zdarzeń. Powiedział, że autem kierował nie on, ale jego żona. Inaczej wynika jednak z relacji osób, które widziały stłuczkę. 

Okazało się, że mężczyzna, który wymusił pierwszeństwo, miał 1,4 promila w wydychanym powietrzu. 

Honda ostro skręca, wjeżdża na chodnik i uderza prosto w dwie kobiety. Nie zdołały uciec

Więcej o: