Oficjalny dokument wydany przez WOZKosz to m.in. reakcja na artykuł opublikowany na łamach "Stołecznej". Dziennikarz poinformował w nim o agresywnym zachowaniu rodziców na trybunach.
Dziennikarz opisał w nim liczne incydenty, do których dochodziło podczas meczów młodzieżowych lig koszykarskich. Wyzwiska, obsceniczne gesty, krzyk i przekleństwa są podobno na porządku dziennym podczas rozgrywek, w których biorą udział kilku- czy kilkunastolatkowie. Za większość z nich odpowiedzialni są ich rodzice.
W Pruszkowie rodzic wyzwał 15-letnią uczennicę przyuczającą się do sędziowania. Ojciec 13-letniej zawodniczki złapał trenerkę drużyny z Piastowa za ręce, szarpał ją i się awanturował. Chłopcy na zawodach do lat 14 wdali się w pyskówkę z sędzią. To tylko niektóre agresywne zachowania, do których dochodzi na meczach ligi młodzieżowej.
- Rodzice często mają przerost ambicji. Dzieci w wieku 13 czy 14 lat muszą mieć z koszykówki zabawę, a nie starać się wygrać za wszelką cenę, by zadowolić rodziców. Żal mi tych dzieci, bo rosną na gwiazdy, które nie potrafią zakończyć meczu bez faulu niesportowego czy technicznego - mówi "Stołecznej" kobieta, która sędziowaniem zajmuje się od pięciu lat.
Michał Gbur, przewodniczący Wydziału Gier i Dyscypliny WOZKosz mówi w rozmowie z metrowarszawa.pl, że w ciągu swojej 16-letniej kariery sędziowskiej niejednokrotnie spotkał się z takimi zachowaniami.
- Nasłuchałem się i naoglądałem - mówi. Zaznacza, że agresja osób z trybun kierowana jest głównie do osób na boisku - sędziów czy trenerów.
W rozmowie z wp.pl powiedział, że zdarzało się, że ktoś z trybun groził mu porysowaniem samochodu albo, że słyszał, jak kobiety na publice wyzywają się od "suk" i "k***w".
Właśnie ze względu na te sytuacje WOZKosz zdecydował się na wydanie oficjalnego oświadczenia. Członkowie związku przyznają, że do agresywnych incydentów faktycznie dochodzi.
"Jest problem ze zwiększającą się z roku na rok agresją kibiców-rodziców na meczach drużyn młodzieżowych w koszykówce i mówimy o tym wprost" - czytamy.
WOZKosz zapowiada w nim również, że jeśli się to nie zmieni, będą zmuszeni zakazać wstępu na hale. Mecze będą odbywały się przy pustych trybunach. Do tej pory zapis o "zamkniętych halach" istniał w przepisach ligi, ale nie był wykorzystywany. Teraz może być inaczej.
- Na razie to ostrzeżenie dla klubów i organizatorów. Jeśli nic się nie zmieni, konsekwencje poniosą niestety wszyscy. Każdy musi to odczuć na własnej skórze - mówi Michał Gbur.
Dodaje, że za zaprowadzenie porządku odpowiedzialny jest klub, który organizuje dany mecz. To członkowie klubu powinni trzymać rodziców w ryzach i edukować ich, że takie zachowanie jest nieakceptowalne.
- Kiedyś tego nie było. Pojawianie się takich sytuacji nasiliło się w ostatnich kilku latach. Rodzice wywierają coraz większą presję na sędziów, zawodników i trenerów. To dotyczy przede wszystkim najmłodszych roczników - mówi przewodniczący WGiD WOZKosz.
Michał Gbur tłumaczy, że takie sytuacje wynikają ze zbyt dużych ambicji rodziców oraz braku znajomości skomplikowanych zasad koszykówki. Wielu z oglądających nie rozumie, że pewne zachowania są w tej grze dozwolone.
Dodaje, że agresję rodziców często wzmaga agresja trenerów. - Jak trener zaczyna krzyczeć na grających, zaczynają krzyczeć i ich rodzice.
WOZKosz mówi, że poruszenie tematu agresji na meczach koszykówki ligi młodzieżowej to dobry moment na podjęcie dyskusji o tym, jak rozwiązać ten problem. W oświadczeniu zapraszają do współpracy wszystkich, którzy mają pomysł jak "uzdrowić sytuację i poprawić relacje pomiędzy organizatorami meczów oraz ich uczestnikami, kibicami/rodzicami, sędziami i trenerami".
Czy myślisz, że wszyscy kibice powinni ponosić odpowiedzialność za takie incydenty? Podziel się swoją opinią. Napisz na metrowarszawa@agora.pl lub w wiadomości prywatnej na Facebooku.