W poniedziałek ok. 15:30 pod Urzędem Dzielnicy Praga-Południe zebrało się kilkudziesięciu mieszkańców z budynków komunalnych m.in. przy ul. Mińskiej. Powód? Protestują, bo ich domy nie są podłączone do miejskiej sieci centralnego ogrzewania.
Jak podaje portal ipragapoludnie.pl, ludzie są pozbawieni kaloryferów i ciepłej wody. Na własną rękę ogrzewają się elektrycznymi urządzeniami. W zimę koszty takich działań mogą wynieść nawet 4 tys. zł miesięcznie.
Na transparentach można m.in. przeczytać "Dość zabójczych kosztów ogrzewania!", "Dajcie albo c.o., albo dopłaty za zimne i drogie lokale", "Najbiedniejsi płacą najwięcej - dość!".
Mieszkańcy, jak pisze "Gazeta Stołeczna", domagają się m.in. zwołania dzielnicowej sesji nadzwyczajnej ws. drastycznych kosztów ogrzewania, podłączenia wszystkich lokali komunalnych i socjalnych do miejskiej sieci ciepłowniczej.
- Tam się nic nie zmienia - mówiła jedna z mieszkanek w TVP Info. Inna mówiła, że dogrzewają się naftą. Temperatury w lokalach spadają nawet, jak podkreślali ludzie, do 10-11 stopni Celsjusza.
Jak mówił Antoni Wiesztort z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów (zorganizowało protest), miasto nie podłączyło budynkom c.o., bo te były objęte roszczeniami. Wiceburmistrz dzielnicy, pytany przez reportera TVP Info, częściowo potwierdził tę wersję. Miasto musi, jak dodał, poczekać na dokumenty oficjalnie oddalające roszczenia.
Ogrzewanie w Warszawie to temat, który co jakiś czas podnosi temperaturę dyskusji. Jesienią ubiegłego roku pisaliśmy, że na Bródnie dopłaty za ogrzewanie wynoszą nawet 1,5 tys. zł rocznie. - Nie jest normalne przy prawidłowym użytkowaniu mieszkania płacić takie kwoty - mówiła jedna z mieszkanek.
Czy taki protest pomoże? Co myślicie o kosztach ogrzewania w stolicy? Piszcie na metrowarszawa@agora.pl lub w prywatnej wiadomości na Facebooku.