Trzyletnie dziecko pana Mariusza rozchorowało się w święta. Lekarz przepisał mu lek o nazwie clemastinum. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie zachowanie farmaceutki z apteki na Mokotowie. Chciała sprzedać ojcu środek innego producenta. Na ulotce był napis "nie podawać dzieciom poniżej szóstego roku życia".
Pan Mariusz, który opisał historię na Facebooku, wybrał się do apteki we wtorek, w drugi dzień świąt. Kiedy przeczytał informację dołączoną do lekarstwa, wrócił do farmaceutki. Tej, jak pisze, nagle udało się znaleźć specyfik przepisany przez lekarza. Odpowiedni dla dzieci już od pierwszego roku życia.
Na uwagę mężczyzny, że najpierw sprzedała mu lek, który mógł być niebezpieczny dla jego dziecka, kobieta miała zareagować pytaniem, czy "studiował farmację".
Pod wpisem pana Mariusza pojawiło się wiele komentarzy. W tym jeden napisany z profilu samej apteki. "Szanowny Panie, przepraszamy bardzo za zaistniałą sytuację. Zweryfikowaliśmy, o jaki lek chodziło, omówiliśmy Pana sprawę z osobą dyżurującą i wyciągniemy konsekwencje" - czytamy.
Clemastinum to środek zawierający klemastynę, podawany m.in. w przypadku nieżytu górnych dróg oddechowych (katar, kichanie). Na polskim rynku dostępny jest produkowany przez trzy firmy farmaceutyczne.
Problem w tym, że lekarstwa różnią się nieco między sobą składem substancji pomocniczych (więcej o tym TUTAJ). Jeden z tych syropów jest odpowiedni dla dzieci dopiero od szóstego roku życia. Ten właśnie miał dostać najpierw pan Mariusz.
Jak podkreślają komentujący wpis, cała sytuacja może być efektem tego, że apteki zawierają umowy z konkretnymi koncernami. W ich myśl, proponują klientom wyroby tych, a nie innych producentów.
Pan Mariusz radzi zaś, by uważnie czytać ulotki dołączane do leków.
Przeżyłeś podobną sytuację lub inną, w której ktoś w lokalu lub w sklepie niesprawiedliwie Cię potraktował, napisz do nas: metrowarszawa@agora.pl