Pan Marcin wysłał list w odpowiedzi na nasz tekst: Kierowcy nagminnie usuwają filtry z aut i trują powietrze?
Rozumiem, że wielu polskich kierowców chce obniżyć koszty eksploatacji, a niektórych wręcz nie stać na utrzymanie swoich samochodów. Nie będę rozwijał teorii, że jak cię kierowco nie stać, to nie jeździj. Skupię się na ekologii, czy raczej na sadzy.
Stare Diesle dymiły jak stare kominy na Śląsku, ale nie truły aż tak, jak dzisiejsze silniki wysokoprężne bez filtrów cząstek stałych. Jak to możliwe? Kiedyś ciśnienia spalania były niższe, przez co w spalinach dominowały duże cząstki PM10, z którymi organizm ludzki - w ograniczonym zakresie - potrafił sobie radzić. One i tak są rakotwórcze, ale pochłaniane wyłącznie przez drogi oddechowe. Nowoczesne silniki Diesla od ery układów wtryskowych typu Common-Rail i z wtryskiem bezpośrednim mają już dużo większe ciśnienia spalania (więcej mocy z danej pojemności skokowej), a to wpływa na skład chemiczny spalin. Cząstki sadzy są w nich bardzo małe i tylko filtry DPF (różnego rodzaju) są w stanie je wyłapać.
Tego smogu zazwyczaj nie widać, a najmniejsze cząstki sadzy wchłaniane są także przez skórę. Tu już nawet żadne maski antysmogowe nie pomogą. Ten sam problem pojawia się w silnikach benzynowych (zapłon iskrowy) z bezpośrednim wtryskiem paliwa, dlatego i one w niedalekiej przyszłości będą musiały być wyposażone w filtry DPF dotąd znane jedynie z Diesli.
"Wszystko zależy od metody" - to kłamstwo. Usunięciu filtra towarzyszy emulator udający, że filtr jest i działa oraz że nigdy nie jest zapchany. Nie ma metody zastępującej działanie filtra. Mechanik myli dymienie z emisją sadzy. To nie jest tożsame.
Być może wielu polskich kierowców widzi w stosowaniu filtrów jakąś zmowę producentów czy złośliwość europejskich polityków, ale w rzeczywistości te filtry ratują nam zdrowie.
Czy usunięcie jest legalne? Nie (usunięcie powoduje niespełnienie norm emisji wg homologacji, czyli jest tak samo nielegalne jak zdjęcie zderzaków, czy wycięcie pasów bezpieczeństwa), ale w naszych warunkach brak przewidzianych kar oraz system niezdolny do weryfikacji (to mit, że stacje diagnostyczne mogą wykryć brak filtra, większość nie ma odpowiedniego sprzętu i mieć nie będzie, bo przepisy tego nie przewidują, a sprzęt jest bardzo drogi) powodują, że nikt za ten proceder nie odpowie.
Obecna polityka "prosmogowa" rządu nie daje nadziei, że w tej kwestii cokolwiek się w Polsce w najbliższych latach zmieni.
***
Co myślisz na ten temat? Napisz do nas: metrowarszawa@agora.pl