Mam 60 lat. Wracam z pracy zmęczona, obładowana zakupami. Miejsca siedzące zajęte przez młodych ludzi, często rosłych mężczyzn, z nosami w telefonach. Nie widzą.
Przystanek. Zwalnia się jedno miejsce, ale nie mogę usiąść, bo ludzie jeszcze wysiadają, przechodzą. Naraz wsiada babcia z 8-9 letnim chłopcem. Rzutem godnym koszykarza - pomimo tego że mnie widzi - wrzuca wnusia na to miejsce. Jedziemy.
Wnusiu siedzi, obżerając się jakimś ciastkiem, stoję ja, stoi obładowana tornistrem babcia. Bo jeszcze malutki. Bo jeszcze nie rozumie. Tak często słyszę.
To od kiedy zaczyna rozumieć i przestaje być malutki? Dlaczego te mamy i babcie tak krzywdzą dzieci, wychowując je na nieprzystosowanych do życia egoistów?
Jak jechałam z moimi dziećmi autobusem i było jedno wolne miejsce, to było rzeczą oczywistą, że ja będę na nim siedzieć. Szacunek. Nauka szacunku do starszych ludzi. Nie musiałam im nic mówić, sami z siebie ustępowali miejsca. Dziecko wychowuje się od urodzenia. Nie dla siebie - dla innych. I nie ma miejsca na uczenie go, że jest pępkiem świata. Bo nie jest.
***
Co sądzisz o ustępowaniu miejsca starszym w komunikacji miejskiej? Masz jakieś doświadczenia z tym związane? Napisz do nas: metrowarszawa@agora.pl lub wyślij nam prywatną wiadomość na Facebooku.