Zdarzenie było szeroko komentowane w mediach społecznościowych. We wtorek policjanci zostali odznaczeni przez ministra spraw wewnętrznych Mariusza Błaszczaka.
Czytaj więcej: Był pewien, że policjanci wlepią bezdomnemu mandat. Bardzo się pomylił. "Jestem w ciężkim szoku"
Starszy posterunkowy Artur Morzyński: Pytanie jest źle sformułowane, to był gest. Zacznijmy od początku, jesteśmy razem w patrolu dwa lata. Przez ten czas poznaliśmy okolicę jak własną kieszeń - ten pan też jest nam znany osobiście. To nie było na zasadzie „chodź, zobaczymy, co tam się dzieje”, tylko po prostu mieliśmy jedzenie. I tak byśmy go nie zjedli.
Zawsze tak robimy. Jeżeli ten pan będzie, to mu damy jeść. Dwie godziny później rzeczywiście - jest. To wszystko. Tylko akurat się poukładało, że zrobili z tego niesamowitą sprawę. To przypadek, ktoś zrobił zdjęcie i już.
Starsza sierżant Katarzyna Król: Patrolujemy okolice stacji metra. Czasami wyjdziemy na górę skontrolować, co się dzieje. Często widujemy go w przejściach na dole, co jakiś czas coś dostanie.
AM: Aż tak dobrze się nie znamy. Wiemy, że często tam przychodzi. Jedna rzecz na pewno warta jest podkreślenia - zawsze jest trzeźwy, zawsze schludny. Nigdy nie robi w metrze żadnych scen. Uprzejmy, grzeczny.
AM: Ma możliwości, żeby nocować (w wielu takich miejscach przyjmowane są tylko trzeźwe osoby – przyp. red.), ale…
KK: …Stara się ich unikać. Opowiadał, że jest tam niezbyt ciekawie, niebezpiecznie.
AM: Na tyle, na ile może, to się chowa, przychodzi się ogrzać do metra. My go stamtąd nie usuwamy.
KK: Często, szczególnie zimą.
AM: Jeżeli mają okazję skorzystać, podróżują metrem w tę i z powrotem, żeby pobyć w cieple.
AM: Wchodząc w strefę biletową, teoretycznie muszą mieć ważny bilet. Ale dopóki taka osoba nie utrudnia korzystania z metra, nie ma podstawy, by ją usuwać. Jeżeli swoim „bukietem” wypełni cały przedział i pasażerowie zgłaszają dyskomfort – wtedy jesteśmy zmuszeni interweniować.
KK: Chwalą, gratulują…
AM: Żartujemy sobie na komisariacie, że teraz każdy będzie chodził z bananem w kieszeni na wszelki wypadek. Ale dla nas to sytuacja standardowa, wynika raczej z samego człowieka, a nie z chęci pokazania się.
KK: Nie przygotowujemy się, że dzisiaj bierzemy banana, bo jakiegoś bezdomnego spotkamy i mu damy. To wychodzi spontanicznie.
AM: To nasze prywatne jedzenie, grzechem byłoby je marnować. Dlatego oddajemy je potrzebującym, jeżeli sami nie będziemy jeść.
AM: Warto porozmawiać. Czasami to, że ktoś wygląda źle, nie oznacza, że jest bezdomny. Zachęcałbym, by z każdą osobą, która wygląda nawet na nietrzeźwą, zamienić słowo. Może się okazać, że ma problemy np. z cukrzycą.
KK: Spytać, czy dobrze się czuje.
AM: Czasem może wymagać pomocy medycznej. Ktoś spojrzy i powie „pijany, okej, to idę, niech sobie leży”. A to może być ktoś, kto ma już śpiączkę cukrzycową.
***
Rzecznik stołecznej komendy przypomina, że najważniejsze jest zdrowie i życie. Osoby bezdomne są szczególnie narażone na niebezpieczeństwo, kiedy temperatura spada. Powinniśmy zatem reagować. – Jeżeli widzimy policjanta w dowolnym miejscu, możemy go poinformować. Zawsze też możemy zadzwonić pod numer alarmowy 112. Niezależnie od tego, czy faktycznie mamy do czynienia z groźną sytuacją czy nie – mówi kom. Sylwester Marczak.
- Nie lekceważmy tego. Nikt nie będzie potraktowany źle przez służby ratunkowe, dlatego że alarmuje bez powodu. Konkretny powód jest – to życie ludzkie – podkreśla rzecznik.