W niedzielę ok. 10:30 do stojących na peronie stacji metra Wilanowska dwóch obcokrajowców podszedł mężczyzna i zaatakował ich bez wyraźnego powodu. W ich obronie stanęli inni ludzie, którzy akurat byli na stacji.
Informację o zdarzeniu dostaliśmy od czytelnika. Jak pisze pan Jan, na stacji stało "dwóch młodych ludzi, o nieco ciemniejszej karnacji skóry, obaj ok. 165 cm - waga musza". Podszedł do nich roślejszy mężczyzna i "mamrocząc pod nosem 'o czarnuchach', postanowił, że owym młodym ludziom wleje".
Jak pisze dalej nasz czytelnik, na miejscu "nie było ani jednego funkcjonariusza Służby Ochrony Metra ani funkcjonariusza policji - słowem nikogo, kto by mógł jako uprawniona (i zobowiązana osoba) zareagować i powstrzymać ten rasistowski atak. Mimo głośnych okrzyków wzywających policję, nikt się nie pojawił".
"Nieobecni na stacji funkcjonariusze Służby Ochrony Metra poinformowali mnie, że wykonywali inne ważne obowiązki" - dodaje pan Jan.
- Taki incydent miał miejsce - potwierdza nadkom. Robert Szumiata z mokotowskiej komendy. Policja prowadzi czynności w tej sprawie - weryfikuje zeznania świadka, zabezpieczyła też nagrania z monitoringu.
Sprawę zgłosił świadek zdarzenia, czyli mężczyzna, który stanął w obronie zaatakowanych. Zgłoszenie dotyczy napaści na tle rasowym.
- Między mężczyzną a napastnikiem doszło do szarpaniny - mówi Szumiata. Jak dodaje jednak, świadek nie doznał obrażeń. Z jego relacji wynika jednak, że jeden z obcokrajowców mógł takie odnieść.
O sprawę zapytaliśmy Metro Warszawskie. Jego pracownicy przyjrzeli się monitoringowi ze stacji. - Wynika z niego, że uczestnicy bójki wyszli z pociągu jadącego w stronę Młocin o 10:51 - mówi Anna Bartoń, rzecznik metra. - Wszystko rozgrywa się w półtorej minuty - dodaje.
Widać, że kilka osób staje w obronie zaatakowanych pasażerów. Potem dwaj mężczyźni (wyglądający na obcokrajowców) wsiadają w pociąg jadący w stronę stacji Kabaty, a człowiek, będący agresywną stroną zdarzenia, oddala się pieszo.
10 sekund po odjeździe metra na peronie pojawia się dowódca zmiany Służby Ochrony Metra. O 10:54 przybywa policja. - Agresor rozminął się z nimi - mówi Bartoń. Żeby sprawdzić, jak wszystko się zaczęło, będzie analizowany monitoring z pociągu, którym jechali uczestnicy bójki. Metro Warszawskie zabezpieczyło rysopis agresywnej osoby, a także zeznania świadków. Rzecznik potwierdza też, że sami obcokrajowcy nie zgłosili się na policję.
Policja prosi o kontakt wszystkie osoby, które mogą mieć informacje na temat incydentu. Komenda na Mokotowie mieści się przy ul. Malczewskiego 3/5/7. Tel. 22 60 318 26.