Ta strona zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych
Przypominamy nasz tekst z listopada w ramach "Najlepsze w 2017 w metrowarszawa.pl".
Kuba: 350 złotych. Chyba że klient chce dłużej, to płaci dodatkowo za każdą rozpoczętą godzinę. Nawet jeżeli spotkanie przedłuży się tylko o kwadrans.
- Tak, choć mam zapytania także od kobiet. Jednak im odmawiam. Jestem gejem.
- Na stronach z anonsami, ale nie chcę podawać adresów. Kto ma mnie znaleźć, ten znajdzie. Nie jest to trudne.
- Spotykam się w moim mieszkaniu, w centrum Warszawy. Wcześniej mieszkałem na Ursynowie, ale przeprowadziłem się do Śródmieścia, żeby mieć więcej klientów. Co do spotkania. Przeważnie dochodzi do jednego, góra dwóch spotkań w ciągu dnia. Sprzątam mieszkanie, szykuję łóżko. Zmieniam pościel oraz biorę prysznic. Higiena jest dla mnie najważniejsza. Tego też wymagam od klientów. Zazwyczaj wiem wcześniej, jak będzie wyglądać seks, bo to ustala się przed spotkaniem. Przeważnie trwa ono godzinę.
- Zawsze. Ustalamy to już przez telefon, który podaje po rozmowie przez internet. Nawet w przypadku seksu typu BDSM [sado-masochistyczny - przyp. red.] obaj stawiamy granice.
- Klientami najczęściej są panowie będący w związkach. Co ważne, nie zawsze chodzi o związki homoseksualne. Często ci faceci mają żony lub dziewczyny. Czego oczekują? Zaspokojenia swoich fantazji albo zwykłych potrzeb. Żonaci chcą zobaczyć, jak to jest z mężczyzną i wyjść. To często nieszczęśliwi ludzie, którzy żyją z kobietami, choć są gejami. Chcą dać upust swoim pragnieniom. Inni lubią się przebierać, pytają, czy założę np. rajstopy, bo ich to kręci. Zgadzam się. Wielu mężczyzn szuka jednak mocnych wrażeń. Chcą ostrego seksu z elementami przemocy, czyli wyzwiskami, biciem po twarzy czy pośladkach.
- Jeżeli wszystko jest w granicach rozsądku, moich granic, to jasne, zgadzam się. Klaps, czy mocne schwytanie za twarz podczas seksu nie jest w mojej opinii ostrym seksem. Dla moich klientów to jednak coś, czego nie dostają w swoich związkach.
- Wielu form nie akceptuję. Nie zgadzam się na sikanie podczas seksu czy używanych przez klienta zabawek, bo nie wiem, kto ich wcześniej używał. Stanowczo mówię „nie” również rzeczom, na które wcześniej się nie umawialiśmy, czyli np. wiązanie.
- Boje się, że któremuś odbije palma i coś mi zrobi. Nigdy też nie zgadzam się na seks bez zabezpieczeń, o co chętnie pytają faceci. Dla wielu to warunek, bez którego nie wyobrażają sobie seksu.
- Bo to chore. Jak mówiłem, higiena jest najważniejsza. Czystość i bezpieczeństwo także. Jestem studentem medycyny, czytam różne badania dotyczące HIV. Te przeprowadzane w Polsce nie są optymistyczne i mówią o nowej fali zakażeń, szczególnie wśród homoseksualnych mężczyzn. Fatalna sytuacja wynika m.in. właśnie z tego, że przygodny seks czy taki bez zabezpieczeń i dreszczem emocji stał się bardzo popularny.
- Wszystko zależy od klienta. Jedni chcą być dominowani przez mnie, inni szukają młodego chłopaka z pięknym ciałem. Obie formy są dla mnie okej.
- Księża i kibole. Skąd wiem? Bo się z tym nie kryją. Niektórzy wręcz to podkreślają, jakby miało mnie to zachęcić. Sutanna czy chodzenie na żyletę jest dla wielu afrodyzjakiem. Niestety tacy klienci zapominają, że dla mnie największy afrodyzjak to kasa. A to, czym się zajmują, nie jest takie ważne. Na początku dziwili mnie właśnie żonaci faceci, którzy do mnie przychodzili. Teraz nawet ksiądz gej mnie nie dziwi.
- Przeważnie to zamożni faceci. Mam stałą stawkę godzinową, a jak klient chce zostawić dodatkowe pieniądze, to grzecznie odmawiam. Nie chcę żadnych długów wdzięczności. Dla mnie to czysty biznes. Miesięcznie potrafię zarobić średnio 7 tysięcy złotych.
- Nie. Chłopakiem do towarzystwa. Choć wolę określenie escort. Różnica między mną a męską prostytutką jest taka, że ja uprawiam seks za pieniądze dorywczo, a prostytutka traktuje to jako swój zawód, pracę na pełen etat.
- Nie. Obawiam się, że nasze spotkania mogłyby być nagrywane z ukrycia. Nie chcę, aby ktokolwiek mnie rozpoznał i dowiedział się, co robię.
- Nigdy. Wyobrażałem sobie, że przyjadę z mojej podlaskiej wsi do stolicy, znajdę normalną pracę w restauracji jako kelner i będę spokojnie studiować. Zresztą, zanim zostałem escortem, byłem barmanem w knajpie na Ursynowie. Chciałem też jako gej znaleźć w Warszawie miłość, bo takie miałem wyobrażenie o stolicy. Chyba się przeliczyłem.
- Gdy zacząłem używać Grindera, czyli aplikacji randkowej dla gejów, szybko rozumiałem, że większość mężczyzn szuka w Warszawie szybkiego seksu bez zobowiązań. Wśród anonsów pojawiały się te o płatnym seksie. Nie będę robić z siebie świętego, który został chłopcem do towarzystwa, bo tak się potoczył jego los. Zostałem nim, bo chciałem szybko zarobić dobrą kasę. Taką, która pozwoli mi nie tylko godnie żyć w Warszawie, ale też opłacić studia, odłożyć na mieszanie i, jak dobrze pójdzie, pomóc rodzicom.
- Nie. Nie chcę też go oszukiwać, więc na razie zawiesiłem poszukiwania miłości. Można powiedzieć, że uciekam w pracę.
- Że pracuję jako kelner i mam dobre napiwki. Myślisz, że tylko ja, jako słoik, nie mówię rodzinie prawdy o życiu w Warszawie? Wielu przyjezdnych prowadzi życie, o którym nie chcą mówić w rodzinnych strojach. Ukryci geje, prostytutki, dupy gangsterów czy bogatych prezesów. Mamie i tacie mówią, że pracują w kawiarniach czy recepcjach i studiują. Nic mnie w tej kwestii nie zdziwi.
Rodzice nie dopytują mnie o szczegóły, nie wiedzą też, ile naprawdę zarabiam. W efekcie, zamiast kłamać, po prostu nie mówię nic. Ale nie pytaj mnie więcej o rodzinę, proszę. To dla mnie drażliwy temat.
- Tak. Chcę znaleźć miłość i ułożyć sobie tutaj życie. Uwierz mi, nie będę całe życie chłopcem eskortującym niewyżytych seksualnie facetów. Mam zamiar po studiach rzucić to i zacząć żyć z zawodu, którego postanowiłem się nauczyć. Lekarz w Warszawie, wbrew powszechnej opinii, może zarobić na prywatnych wizytach dobre pieniądze.