Schorowana 60-latka z Radomia i jej syn chory na raka zostali eksmitowani 31. października. Lokal zadłużyli, bo wszystkie pieniądze przeznaczali na leczenie. Stracili prawo własności rok temu, bo ich dług przekroczył wartość mieszkania, które następnie zlicytowano. Komornik musiał ich eksmitować, bo mieszkanie wykupiła prywatna osoba i wystąpiła o usunięcie lokatorów - informuje radomska ''Gazeta Wyborcza''.
Po eksmisji oboje trafili do osobnych noclegowni, ale nie mogą być rozdzieleni. 35-latek przeszedł radioterapię i zdarza mu się tracić świadomość - przez to wymaga ciągłej opieki matki. Ich znajomy zaofiarował im tymczasowe miejsce pobytu, ale niestety, nieogrzewane, bez toalety i ciepłej wody. To zagraża życiu obojga.
Wtedy matka zgłosiła się po pomoc do Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Radomiu. Jak mów dyrektor ośrodka, Włodzimierz Wolski, dużym błędem kobiety było to, że nie zjawiła się w sądzie, przez co sędzia nie miał pojęcia, jak wygląda jej sytuacja i orzekł o eksmisji bez przyznania lokalu socjalnego, do którego miałaby prawo.
Sprawy nabrały nieoczekiwanego obrotu, kiedy w ośrodku zjawił się komornik, który eksmitował rodzinę - dalej informuje ''Wyborcza''.
Mężczyzna zaofiarował im pomoc - na własny koszt chce wynająć mieszkanie dla matki i jej chorego syna. Co więcej szuka lokalu niedaleko szpitala lub Radomskiego Centrum Onkologi, by nie musieli długo jeździć po pomoc lekarską. Za czynsz będzie płacić tak długo, aż rodzina nie dostanie lokalu socjalnego. Bardzo też poprosił, by nie ujawniać jego nazwiska.