Nielegalne wjeżdżanie autami na chodnik to jedna z warszawskich plag. Bez znaczenia jest, czy niedaleko znajduje się wolne miejsce parkingowe, czy trzeba zostawić samochód kilkanaście metrów od domu.
Niektórzy kierowcy muszą zaparkować jak najbliżej, choćby i nielegalnie. Tłumaczą to brakiem miejsc parkingowych, choć jak wyliczyło stowarzyszenie Miasto Jest Nasze, miejsc parkingowych na Pradze oraz w innych dzielnicach nie brakuje.
Możliwość parkowania na chodniku (z pozostawieniem słynnego 1,5 metra dla pieszych) wprowadzono podczas stanu wojennego, w roku 1983. Nie było wówczas takiej potrzeby, aut było bardzo mało. Władzy komunistycznej chodziło o to, by ułatwić SB obserwację opozycji, by agenci reżymu, którzy dysponowali autami, mogli zatrzymywać się wszędzie, nie rzucając w oczy.
Był też inny powód: chodziło o ułatwienie poruszania się po ulicach oddziałów zmotoryzowanych wojska i milicji, czyli czołgom czy wozom pancernym.
Tego przepisu, nie obowiązującego w żadnym innym kraju UE, nigdy nie zlikwidowano. Zarząd Dróg Miejskich, wzorem kolegów z PRL, wciąż ułatwia przejazd po ulicy czołgom.
Wzdłuż całej ulicy Stalowej wyznaczone są miejsca do parkowania równoległego na jezdni. To jednak, zdaniem kierowców, nie wystarczy. Notorycznie parkują na chodniku, nawet jeśli są wolne miejsca przy ulicy.
- Za każdym razem, gdy moje dziecko idzie do szkoły znajdującej się przy Namysłowskiej, drżę ze strachu - mówi pani Anna, mieszkanka ulicy. - Zwyczajnie boję się, że zostanie rozjechane. Nie na ulicy, ale właśnie na chodniku - dodaje. Kiedyś posłałaby dziecko do sklepu na dole, teraz się boi.
Rodzice dzieci, chodzących do pobliskich placówek wielokrotnie składali skargi na nielegalnie parkujących lub poruszających się samochodami po chodniku kierowców. Tylko w 2017 roku strażnicy miejscy interweniowali na ul. Stalowej 387 razy.
- W wyniku podjętych działań siedem osób zostało ukaranych mandatami karnymi na miejscu zdarzenia, w 264 przypadkach pod nieobecność kierującego na miejscu zdarzenia zostały wszczęte czynności zmierzające do ukarania kierowców, dziewięć pojazdów zostało usuniętych na koszt właściciela, wobec 17 osób zastosowano środki oddziaływania wychowawczego - wyjaśnia Jolanta Borysewicz z Referatu Prasowego Straży Miejskiej. Dodaje, że w roku bieżącym mieszkańcy zwracali się do straży miejskiej z prośbą o interwencję 148 razy.
Z braku jakichkolwiek pozytywnych działań miejskich urzędników w tej sprawie, rodzice z pomocą facebookowego fanpejdża, gromadzącego mieszkańców ulicy Stalowej, zawiązali sąsiedzką inicjatywę. Zebrano w tej sprawie kilkadziesiąt podpisów, przede wszystkim rodziców małych dzieci. List z petycją wysłano do Biura Rewitalizacji Pragi. - Trzeba działać, nie możemy czekać, aż ktoś zginie - mówi jedna z osób, która podpisała list. - To, że żadne dziecko jeszcze nie zostało przejechane, nie oznacza, że problemu nie ma, bo on zwyczajnie jest - dodaje.
Nie widzi go jednak Zarząd Dróg Miejskich, który na prośbę kilku kierowców zalegalizował właśnie nielegalne parkowanie na chodniku. - Zmiana w organizacji ruchu została wprowadzona na wniosek mieszkańców ul. Stalowej, którzy apelowali o dopuszczenie parkowania prostopadłego w tym miejscu - wyjaśnia Mikołaj Pieńkos z ZDM-u.
Pytany, ile było tych wniosków, odpowiada enigmatycznie - „kilka”. Dodaje, że odbyła się tam "wizja lokalna", podczas której stwierdzono, że skoro obecnie w tym miejscu parkowanie odbywa się skośnie (czyli nielegalnie, co widać na naszym zdjęciu - przyp. red.), postulat kierowców o dopuszczenie na części chodnika parkowania jest uzasadniony.
- Parkowanie w ten sposób, na chodniku, nie stanowi zagrożenia dla pieszych - dodaje Pieńkos. Pytany, czy rozumie, że właśnie zalegalizował nielegalne parkowanie, rzecznik ZDM odpowiada cynicznie: Nie znam przypadku, w którym pieszy zostałby przejechany przez parkujący samochód.
- Ukarano pieszych, a nie nielegalnie parkujących kierowców. Tych nagrodzono dodatkowymi miejscami, zabranymi pieszym - mówi ze złością pan Paweł, jeden z mieszkańców ulicy. - Opłacało się parkować nielegalnie! W końcu zostało to dostrzeżone przez urzędników i nagrodzone - ironizuje. - A może w pobliżu mieszka jakis ważny urzędnik i Zarząd „poszedł mu na rękę?” - zastanawia się.
Dodaje, że ZDM „bardzo się spieszył”, nie było żadnych konsultacji, nawet nie postawiono słupka dla bezpieczeństwa. W najbliższej okolicy (zaledwie kilkadziesiąt metrów), są dwa przedszkola, w pobliżu jest szkoła, codziennie maszerują tędy dziesiątki małych warszawiaków.
Rzecznik ZDM, pytany czy zarząd postawi w tym miejscu takie słupki dla bezpieczeństwa: To musiałoby być kilkaset słupków (rzecznik mówił o całej ulicy - przyp. red.). - ZDM nie ma na to pieniędzy - ucina Pieńkos.
Na Stalowej otworzono niedawno Praską Aleję Sław. „Na odsłonięcie zlazło się tylu strażaków miejskich, ilu nie widziałem na Stalowej w sumie przez dwa” - śmiali się na praskim forum mieszkańcy ulicy.
Aleję, która powstała nie tylko by uczcić zasłużonych dla Pragi, ale także by zachęcić turystów do odwiedzenia tej historycznej ulicy, możecie zobaczyć codziennie. Jeśli tylko nie stoi na niej zaparkowany samochód.