Staruszek umarł na zakupach. Przed sklepem zostawił swoją ukochaną sunię. "Chce się wyć"

Mężczyzna poszedł z suczką do sklepu, zostawił ją przed wejściem. Niestety już po nią nie wrócił. Jak informuje organizacja PSOR, zasłabł i zmarł. Teraz pies szuka nowego właściciela.

W rozmowie z Metrowarszawa.pl pracowniczka organizacji pomagającej psom PSR informuje, że informacja o suczce, której właściciel nagle zmarł w sklepie, dotarła do nich od straży miejskiej.

Chce się wyć

"Pan poszedł z sunią do sklepu, zostawił ją przed sklepem, a sam poszedł robić zakupy. Sunia czekała. Pan w sklepie nagle upadł... i zmarł - mówi pracowniczka.

Wezwano straż miejską, która przewiozła psa do schroniska na Paluchu, gdzie pies w tej chwili odbywa kwarantannę. Straż miejska potwierdziła tę informację.

"Sunia jest zagubiona, przerażona, cały czas szuka, wygląda swojego pana. Nie rozumie co się dzieje. Jeśli nikt się po nią nie zgłosi będzie szukać domu. Jest starsza, ok 13 lat, nie ma jednej łapki. Miła, łagodna.Cały czas widzę tę nadzieję w jej oczach. Chce się wyć" - czytamy w opisie pod wideo, które PSOR opublikowało na swojej stronie 13 listopada.

Sunia bez łapki szuka domu

Jak dodaje w rozmowie pracowniczka PSOR, zgłosiło się kilka osób, które wykazały chęć zaadoptowania zwierzęcia.

- Jest jedna osoba, która twierdzi, że na sto procent chce przygarnąć suczkę. Ja się na razie nie cieszę, bo wiem, jak to jest - mówi i tłumaczy: W takich sytuacjach często w grę wchodzą emocje, ludzie piszą w komentarzu pod postem, że to oni adoptują psa, otrzymują wtedy mnóstwo słów uznania, a potem rzeczywistość wszystko weryfikuje. To starszy pies, bez jednej łapki, który wymaga odpowiedniej opieki, nie może mieszkać w mieszkaniu na 5. piętrze bez windy, trzeba się z tym liczyć. Po spotkaniu przedadopcyjnym będziemy wiedzieć, czy osoba, która się zadeklarowała posiada odpowiednie warunki i w dalszym ciągu chce psa chce zatrzymać. 

Jak dodaje pracowniczka PSOR pies stracił łapkę również w tragicznych okolicznościach. - Siedział na krawężniku przy przystanku autobusowym, jego pan stał dalej. Wjeżdżający na przystanek autobus zmiażdżył mu łapę - musiała zostać amputowana - opowiada.

embed
Więcej o: