O pomyśle miasta, aby ustawić alkomaty na ulicach Warszawy zrobiło się głośno za sprawą burmistrza Ursynowa, Roberta Kempy. Umieścił on post ze zdjęciem dokumentu przesłanego przez dyrektora Biura Pomocy i Projektów Społecznych Tomasza Pactwy, w którym znalazła się prośba o wytypowanie najlepszych lokalizacji dla alkomatów ulicznych na terenie dzielnicy.
W dokumencie czytamy, że uliczne alkomaty mają mieć postać alkosłupków, które nie będą przekraczały 2 metrów. Mają mieć 47 cm szerokości i 39,5 cm głębokości. Konstrukcja będzie wymagała stałego dostępu do zasilania.
Dyrektor Tomasz Pactwa w rozmowie z metrowarszawa.pl wyjaśnia, skąd wziął się pomysł na umieszczenie tego typu urządzeń oraz, jak właściwie będą one funkcjonowały.
Okazuje się bowiem, że nigdzie na świecie nie ma tego typu alkosłupków ulicznych. - Alkomaty są stawiane w pomieszczeniach, ale nie na ulicach. Dlaczego? Aby pomiar z alkomatu był miarodajny, musi on odbywać się w odpowiedniej dodatniej temperaturze - wyjaśnia Pactwa.
Stąd pomysł na umieszczenie urządzeń do badania poziomu alkoholu w słupach z tzw. citylightami - zewnętrzną reklamą uliczną. - Takie ekrany wydzielają ciepło, które pozwalałoby na utrzymanie odpowiedniej temperatury w alkomacie - dodaje Pactwa.
W najbliższym czasie biuro rozpocznie dialog z firmami, które mogłyby zaproponować rozwiązanie technologiczne - prototyp, który później miasto mogłoby kupić. Jak podkreśla Pactwa, projekt alkomatów ulicznych jest na etapie pilotażu.
- Umieścimy kilka alkomatów w wybranych lokalizacjach i zobaczymy, czy tego typu kampania społeczna spodoba się mieszkańcom, czy będą oni korzystać urządzeń, czy ocenią, że są one potrzebne. Marzy mi się, aby pierwsze alkomaty stanęły do przyszłych wakacji - mówi dyrektor.
Jaki jest cel? Profilaktyka oraz zwiększenie świadomości wśród mieszkańców i potencjalnych kierowców, ale nie tylko. - Wyobrażam sobie, że taki alkomat mógłby stanąć nad Wisłą, aby ludzie, młodzi duchem, sprawdzali, ile mają alkoholu w wydychanym powietrzu. Na ekranach z reklamą mogłyby jednocześnie być puszczane filmiki pokazujące, co się dzieje z ludzkim ciałem po alkoholu, jak alkohol wpływa na nasze zachowanie itd. - wyjaśnia Pactwa.
Czy burmistrzowie dzielnic, do których trafił dokument z ratusza podchwycą pomysł? Robert Kempa wyraził duży entuzjazm. Pisze, że to jego zdaniem świetna profilaktyka. Nie wszyscy jednak zgadzają się z jego opinią.
"Pomysł Burmistrza to nic innego, jak promowanie postawy 'trochę wypiłeś ale w sumie chyba możesz jechać, sprawdź". To debilny pomysł, Burmistrzu. DE-BIL-NY. Wypiłeś - nie dotykaj kierownicy. I już. A alkomat, łatwo dostępny - to będzie przyzwolenie, usprawiedliwianie pijaczków za kółkiem "bo ja panie władzo dmuchnąłem w tego alkomatu, co go burmistrz Kempa postawił i mi wyszło że ja trzeźwy jestem" - pisze Łukasz.
"Nie lepiej te pieniądze lepiej wydać? Prosta zasada - piłeś cokolwiek, co zawiera alkohol - nie jedziesz" - komentuje pani Halina.
Wiele osób zwraca jednak uwagę na przydatność alkomatu. - Byłem na imprezie, trochę wypiłem, rano muszę jechać samochodem, czuję się dobrze, ale nie jestem pewien, czy mogę wsiadać za kółko. Super sprawa, nie każdy lubi jeździć na komisariat - mówi Tadeusz.
W Polsce dopuszczalne jest kierowanie pojazdami mechanicznym, jeżeli stężenie alkoholu we krwi jest niższe niż 0,2 promila.
Co sądzicie o ustawianiu ulicznych alkomatów na warszawskich ulicach? Czekamy na waszą opinię! metrowarszawa@agora.pl