Dopłaty do ogrzewania opiewające na 1000 zł - takie co roku dostaje pani Ania z Bródna. Jak pisze w grupie na Facebooku poświęconej mieszkańcom Targówka, inni sąsiedzi muszą płacić jeszcze więcej - nawet 1,5 tys. zł. Wśród komentujących znalazła się nawet kobieta, która przez dwa lata miała naliczone aż 6 tys. zł.
- Problem się nie rozwiązał - mówi pani Ania w rozmowie z Metrowarszawa.pl. - Muszę wpłacić pieniądze, choć nadal uważam, że to chore, aby opłaty były tak wysokie - dodaje kobieta. - Nie jest normalne przy jak najbardziej prawidłowym użytkowaniu mieszkania płacić takie kwoty - podkreśla.
Sprawę mieszkańców Spółdzielni Mieszkaniowej "Bródno" opisał portal tustolica.pl. Z czego biorą się tak wysokie ceny? Jak mówi Barbara Estkowska, wiceprezes ds. technicznych SM "Bródno", może być to wynikiem "nieprzystąpienia do systemu rozliczania kosztów ogrzewania przez brak zgody na zainstalowanie podzielników w lokalu i rozliczania kosztów na ich podstawie" (podzielnik kosztów to urządzenie montowane na grzejnikach centralnego ogrzewania, służące do podziału kosztu ciepła, określonego na podstawie rachunków za ogrzewanie budynku, przyp. red.).
Wtedy "koszty ogrzewania lokalu wylicza się na poziomie średniej z trzech lokali o najwyższym zużyciu ciepła (!) na jednostkę powierzchni w budynku (wg wskazań podzielników w tych lokalach), proporcjonalnie do powierzchni lokalu".
To jednak nie jest przypadek pani Ani. - Około miesiąca temu były montowane nowe podzielniki na kaloryferach - przekonuje. Czy one coś zmienią? Okaże się w przyszłym roku, przy kolejnym rozliczeniu.
Inną przyczyną może być korzystanie z ogrzewania w sposób "maksymalny i nieracjonalny". - Są to zwykle lokale wynajmowane - zaznacza Estkowska w rozmowie z tustolica.pl.
- Zapewne rozkręcam na "piątkę" i otwieram okna - ironizuje pani Ania. - Bez względu na to, czy kaloryfery są rozkręcane na poziom 2, 3, a nawet 5, opłaty przychodzą prawie zawsze ponad 1000 zł - podkreśla. I dodaje, że nie wynajmuje nikomu mieszkania - jest ono jej własnością od 13 lat.
- To nie pierwszy raz, kiedy walczę ze spółdzielnią - opowiada kobieta. - Kilka lat temu przysłali mi wyjaśnienie pisemne, że wszystko z licznikami jest okej. Po czym zaczęli przysyłać pisma ponaglające, że jeśli w określonym terminie nie zapłacę całej kwoty, sprawa zostanie zgłoszona do sądu - mówi pani Ania. - Nie ma na nich siły - wzdycha.
Jak dodaje, to już trwa kilka lat. - Mogłabym iść do sądu, ale wątpię, żebym wygrała sprawę. Może, gdyby zebrało się więcej osób. Ale większość tych, z którymi się kontaktowałam, nie chce się mieszać, nie mają czasu albo z góry zakładają, że ze spółdzielnią nie wygrają - mówi.
Zwróciliśmy się po komentarz do SM "Bródno", czekamy na odpowiedź.
Koszty zakupu ciepła, jak pisze adwokat Marta Bazarnik, można rozliczać na różne sposoby. To wskazania ciepłomierzy czy innych urządzeń wskaźnikowych, ale także powierzchnia lub kubatura lokali. - Zatem koszty centralnego ogrzewania mogą być dzielone nie tylko na podstawie odczytów podzielników ciepła, ale także przy uwzględnieniu powierzchni lokali - zaznacza Bazarnik.
Jak dodaje prawniczka, warto zwrócić uwagę, że koszty zakupu ciepła dostarczanego do budynku obejmują koszty stałe oraz zmienne. Te pierwsze są niezależne od tego, ile faktycznie ciepła zostało zużyte i obejmują wszystkie koszty towarzyszące ogrzewaniu, jak straty ciepła na przesyle, ogrzewanie części wspólnie użytkowanych (klatki schodowe, korytarze, pralnie, suszarnie) - dzieli się je według udziału powierzchni użytkowej lub kubatury lokalu. Koszty zmienne są natomiast ustalane w oparciu o wskazania układu pomiarowo-rozliczeniowego.
Jak mówi nam Marta, która mieszka przy ul. Aluzyjnej 23 F, jej rachunki za ogrzewanie są kilkakrotnie niższe. - W rozliczeniu półrocznym według prognozy mieliśmy zapłacić 227,76 zł (ok. 550 zł rocznie). Ostatecznie mieliśmy nadpłatę w wysokości 116 zł - wyjaśnia.
Zuza, która mieszka na Mokotowie, należy do wspólnoty mieszkaniowej Wit-wach, płaci za ogrzewanie ok. 50 zł miesięcznie (ok. 600 zł rocznie). Jak dodaje, każdego roku ma ok. 100-200 zł zwrotu.
Kasia ze wspólnoty mieszkaniowej przy Branickiego 16 również płaci za ogrzewanie ok. 50 zł miesięcznie. Jak mówi, wszystko jednak zależy od lokalizacji mieszkania.
Z kolei Jacek, należący do SM "Starówka" od stycznia 2018 roku będzie płacił 31,87 zł miesięcznie za ogrzezwanie.
Macie podobne doświadczenia? Piszcie na metrowarszawa@agora.pl.