Ratownik zaparkował karetkę na chodniku na Białołęce. Chciał tylko się przebrać. Wystarczyło 40 minut

Ratownik zaparkował karetkę pogotowia na chodniku na Białołęce. Jak twierdzi, miał jechać po pacjenta na lotnisko. Zdaniem wandali, którzy pomazali mu pojazd, stanął w miejscu niedozwolonym.

W grupie poświęconej mieszkańcom Białołęki pojawił się post ratownika medycznego, który opisuje, jak został potraktowany jego pojazd.

"Stała 40 minut w kącie"

"Karetka padła ofiarą aktu wandalizmu" - pisze. Do zdarzenia doszło przy ul. Odkrytej 65 na warszawskiej Białołęce w godzinach 9:15-10:11. Ratownik, pan Krzysztof, jak mówi w rozmowie z Metrowarszawa.pl, stanął pod swoim domem po nocnym dyżurze. Chciał się przebrać i wyruszyć na lotnisko po pacjenta. - Zajęło to niecałą godzinę - mówi.

Pojazd zaparkował na chodniku, przy znaku ostrzegającym o obecności pieszych. Jak mówi, gdy wrócił do samochodu, zastał pojazd wymalowany czarnym sprayem. I napis: To nie parking.

"Nikomu nie przeszkadzała, nie blokowała wyjazdu, nie zasłaniała niczego. Stała 40 minut "w kącie" tak, żeby nikt nie miał z nią problemu" - żali się pan Krzysztof.

Jak dodaje, zgłosił sprawę na policję. Ta miała pojawić się po 10 minutach, spisać protokół.

Tłumaczenie że stała "w kącie" to ciężkie nadużycie

Pod postem pana Krzysztofa pojawiło się wiele wspierających ratownika komentarzy.

"Bez kitu mazać po karetce, to trzeba mieć siano zamiast mózgu, gdzie by nie stawały" - pisze pan Wiktor.

Inni zauważyli, że nie można jednak popierać łamania przepisów, nawet przez osoby uprzywilejowane.

"Po pierwsze: Wandalizmu nie popieram ale tłumaczenie że stała "w kącie" to ciężkie nadużycie. Tam jest chodnik i jako taki służy do chodzenia a nie zostawiania samochodu. Po drugie: Przecież można ją było zostawić na ulicy. Po trzecie: Osoba, która niszczy czyjąkolwiek własność powinna ponieść konsekwencje" - pisze pan Remigiusz.

"Akurat napis na karetce jest poprawny - to nie jest parking. Jeśli macie żal, to miejcie go do kierowcy" - pisze pan Paweł.

Pan Krzysztof mówi w rozmowie z Wawalove, że pracuje jako ratownik medyczny w prywatnej firmie wykonującej usługi dla kilku warszawskich szpitali. Na interwencje jeździ służbową karetką, którą potem parkuje przed swoim blokiem.

Jak zaznacza, dzięki temu, że karetka zawsze jest u niego, w każdej chwili może do niej wsiąść i wyruszyć w miasto.

Karetka pojazdem uprzywilejowanym?

Policja z Białołęki potwierdza, że otrzymała zgłoszenie w sprawie wandalizmu i poszukuje sprawców.

Jak informuje oficer prasowy Agata Halicka, ratownik będzie w tej sprawie przesłuchiwany. W tej chwili funkcjonariusze sprawdzają również, czy karetka miała prawo zaparkować na chodniku. - Policjanci wystosowali prośbę do urzędu na Białołęce o przesłanie informacji na temat tego, jaki jest status drogi, na której zaparkował ratownik – mówi Halicka.

Jak dodaje, pojazdy, takie jak radiowóz policyjny czy karetka pogotowia, stają się pojazdami uprzywilejowanymi (nie muszą stosować się do przepisów drogowych) wyłącznie wtedy, gdy to zasygnalizują - w formie dźwiękowej lub błysków. – Jeżeli pojazd nie jest wykorzystywany do interwencji, musi stosować się do przepisów drogowych – poucza Halicka.

Co sądzicie o parkowaniu w Warszawie? Co najbardziej Was denerwuje w kierowcach? Napiszcie do nas: metrowarszawa@agora.pl.

embed

Mustangiem po drodze rowerowej. Skandaliczne zachowanie kierowcy w al. Wilanowskiej

Więcej o: