25-letni Mateusz G., który miał zabić swoich rodziców nożem, usłyszał zarzut podwójnego morderstwa. Mężczyzna nie przyznał się do winy, odmówił też składania wyjaśnień. Za to przestępstwo może grozić mu dożywocie.
Do zabójstwa doszło we wtorek wieczorem przy ul. Walcowniczej. Sąsiedzi relacjonowali, że słyszeli przeraźliwy krzyk.
- Tuż po 11 prokurator przedstawił dwa odrębne zarzuty Mateuszowi G. - mówi w rozmowie z Metrowarszawa.pl prok. Marcin Saduś, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Za popełnione przestępstwa może mu grozić od ośmiu lat do dożywocia.
- Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia przestępstw, odmówił odpowiedzi na pytania prokuratora i adwokata oraz składania wyjaśnień - dodaje Saduś. Obecnie został do sądu skierowany wniosek o trzymiesięczny areszt - z uwagi na powagę zarzucanych podejrzanemu czynów i niebezpieczeństwo mataczenia.
- Podejrzany był spokojny, nie okazywał emocji - mówi rzecznik. Pozostaje do dyspozycji prokuratury, w ciągu kilkudziesięciu minut wniosek o aresztowanie trafi do sądu.
Jak pisze tvnwarszawa.pl, zamordowani mieli po 49 lat. Mężczyzna był konstruktorem budowlanym, kobieta - szkolnym pedagogiem. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w środę miała grać główną rolę w przedstawieniu niespodziance.