W lipcu Donald Trump odwiedził Warszawę. Wiązało się to z wyłączeniem z ruchu niektórych ulic w rejonie Starego Miasta, postawiono barierki, a część lokali musiała zamknąć swoje ogródki.
Niedawno Radio Zet podało, że kancelaria prezydenta zwróci restauratorom koszty demontażu ogródków. O jakich sumach mowa?
Biuro prasowe Kancelarii Prezydenta RP w przesłanym nam mejlu pisze, że kancelaria "poniosła do tej pory koszty demontażu ogródków gastronomicznych na rzecz dziesięciu restauratorów w łącznej kwocie 40.309,00 złotych brutto. Na wypłatę dla pozostałych dwóch restauracji zabezpieczona została kwota 8 610,00 złotych brutto".
Na jedną restaurację przypada zatem nieco ponad 4 tys. zł. To dużo czy mało? - To zależy - mówi menedżer jednego z lokali ze Starego Miasta. - Jeśli to ogródek na 100 osób - to jest nic, a jeśli cztery stoliki - to kwota jak najbardziej - ocenia.
A co o odszkodowaniu sądzą ludzie, którzy je dostali? Próbowaliśmy się tego dowiedzieć. - Zachowam to dla siebie - usłyszeliśmy od jednego z menedżerów. - Ja się na ten temat nie wypowiadam - stwierdził inny. - Jeśli jest to informacja do prasy, to nie mogę jej udzielić. Nawet anonimowo - podkreśla kolejny.
To, że wizyta wpłynęła na obroty, potwierdzają inni restauratorzy, którzy nie musieli demontować ogródków. I nie dostali odszkodowania. - Bardzo duże utrudnienia, mniejszy ruch - skarży się jeden z menedżerów.
- Ogródek był otwarty, ale były opuszczone parasole i stały barierki. Zamknięte było dojście na Starówkę, nie było ruchu przez cały dzień - potwierdza inny. Dodaje, że nic nie wie o żadnym odszkodowaniu. Jego zdaniem, przydałoby się natomiast sprawdzić, jakie są straty wynikające z obchodów miesięcznic smoleńskich.
Ale pojawiły się także zgoła odmienne opinie. - Mały ruch? Wręcz przeciwnie, dużo było gości. Sporo zagranicznych - opisuje wizytę amerykańskiego prezydenta menedżerka lokalu z pierogami.